Piękne kobiety mają w życiu łatwiej
Przejrzałam dziś sobie kilkadziesiąt stron z blogami i uderzyło mnie, jak wiele nieatrakcyjnych, zaniedbanych dziewczyn pozakładało sobie strony o modzie i (o ironio) o urodzie. Sprzedają tam przepisy na ulubione makijaże, radzą, jak wyglądać podobnie, katują zdjęciami swojej ziemistej cery i figury z nadwyżką 25 kg.
Seriously?! Bitch, please!
Prawda jest prosta. I okrutna zarazem. Jeśli nie grzeszysz urodą, a właśnie postanowiłaś zostać blogerką modową, daj sobie siana. Nikt nie chce oglądać brzydkich kobiet. Najpopularniejsze polskie szafiarki mają jedną cechę wspólną - wszystkie są pięknymi dziewczynami, na które patrzy się z przyjemnością (ta jedna,
o której teraz pomyślałaś się nie liczy, wyjątki potwierdzają regułę). Ciuchy to tylko przykrywka.
W rzeczywistości chcesz pogapić się na idealną twarz i pofantazjować na temat tego, jak ową urodę za kilka lat sponiewiera czas i promienie UVB. W myślach dodasz parę zmarszczek, sypniesz garścią pryszczy, odejmiesz skórze blasku i jędrności, przerzedzisz włosy. Zastanowisz się jak wygląda bez makijażu i photoshopa w wersji pełen full. I co? I nic. Bo ty nadal będziesz brzydka. A jesteś taka, bo jesteś leniwa.
Nieatrakcyjne dziewczyny mnie drażnią, bo są takie na własne życzenie. Nie chce im się ruszyć tyłka na siłownię, kupić zestawu dobrych cieni, umówić wizytę u kosmetyczki, wyregulować brwi. Nie chce im się poświęcić czasu, zainwestować w siebie, trochę się postarać, poszukać nowych opcji. Potrafią tylko biadolić i wynajdować coraz to różniejsze wymówki na ich lenistwo. A potem tylko zawiść w oczach
i pretensje, że inne w życiu mają łatwiej, bo buźka jak z obrazka.
Nigdy nie miałam problemów z własną urodą, a co za tym idzie z facetami. Jak chciałam, to miałam. Zapewne dużo w tym zasługi mojego autorytatywnego charakteru, ale nie oszukujmy się, to raczej nie moja osobowość przyciągała mężczyzn jako pierwsza. Trik polegał na tym, że na każdym etapie swojego życia posiadałam swoją urodową idolkę - kobietę w moim mniemaniu charyzmatycznie piękną, posągową, idealną - i za wszelką cenę chciałam być do niej podobna. W podstawówce mój zachwyt wzbudzała we mnie najlepsza przyjaciółka. Miała dezodorant Spice Girls, włosy obcięte na pazia i nadzwyczaj duże piersi, które to z kolei wzbudzały zachwyt wszystkich kolegów z klasy. Zapach i fryzura były łatwe do skopiowania, trudności nastręczyły mi cycki, które nijak miały się do rozmiaru koleżanki. Marzyłam o operacji plastycznej i marzę o niej do dzisiaj. Gdyby tylko pozwoliłyby mi na to fundusze, zapewne nie wahałabym się nad decyzją ani minuty. W liceum przeszłam etap fascynacji klasową pustaczką - słuchanie jej raniło mi uszy,
ale patrzenie na nią jakoś ten ból rekompensowało. Miała piękne włosy i idealną cerę rozświetloną przez naturalne rumieńce. Mocno podkreślone kości policzkowe? Róż w kamieniu? Dziś jeden z moich ulubionych produktów w kosmetyczce. Kiedyś na studiach w uczelnianej toalecie poprawiałam makijaż obok laski z pięknymi rzęsami. Na drugi dzień umówiłam się na przedłużanie do dziewczyny z ogłoszenia, a gdy otworzyła mi drzwi dosłownie zamurowało mnie na jej widok. Długie blond włosy, piękne oczy, perfekcyjnie wykrojone usta. Żywa lalka. Kilka tygodni później miałam za sobą makijaż permanentny ust, brwi i górne kreski na powiekach. No i przedłużane włosy, co akurat w moim przypadku nie było najtrafniejszą decyzją. Z kolei mieszkając nad morzem poznałam koleżankę z totalnie zmysłowymi ustami. Gdy tylko dowiedziałam się, że jej wargi nie są dziełem natury, a doktora medycyny estetycznej, siedziałam już w pociągu do Warszawy, w drodze na wizytę. Żadnej z tych decyzji nie żałuję. Każda przybliżyła mnie do tego, że dziś
z zadowoleniem patrzę w lustro. Czy uważam się za piękną kobietę? Jasne. Dlaczego miałabym myśleć inaczej? W pełnym makijażu spokojnie przyznałabym sobie 7 punktów w 10-cio stopniowej skali.
Czy mam kompleksy? No ba! Czy chciałabym coś w sobie poprawić? Nie wiem czy starczy mi miejsca do wymieniania. Daleko mi do ideału.
Wścieka mnie ta dzisiejsza udziwniona wolnoamerykanka. Mówią, że możesz wyglądać jak chcesz, że to nie aparycja cię definiuje. Gówno prawda. Pierwsze wrażenie możesz zrobić tylko raz i założę się, że nie wyjdzie ci ono najlepiej, jeśli zaprezentujesz się komuś z opryszczoną cerą, nażelowanymi włosami obciętymi na chłopaka i wystylizowana w rozciągnięte spodnie dresowe. Kobiety są coraz brzydsze. I do tego wniosku wcale nie skłonił mnie fakt tymczasowego pomieszkiwania za zachodnią granicą naszego kraju (choć uczciwie muszę przyznać, że rodowite Niemki bardzo się starają, abym czasem nie zmieniła zdania o ich oryginalnej urodzie). Jesteś kobietą i tak też powinnaś wyglądać - długie włosy, kocie oczy, pełne usta, zgrabna figura, szpilki. I jasne możesz powiedzieć, że takie czasy, wolność wyboru, trochę tolerancji i takie tam inne. Nie przychodź tu tylko potem zalana łzami, bo kolejny facet następnego dnia nigdy nie zadzwonił,
a wymarzoną pracę dostała ta szałowa blondyna z nogami do nieba.
Piękne kobiety mają w życiu łatwiej. Zawsze.
Kiedy to w końcu do ciebie dotrze?
uwielbiam Cie <3
OdpowiedzUsuń<3
UsuńEwka masz racje. Pieknym jest latwiej, ALE jak ktos nie grzeszy uroda to wiesz, z gow*a bicza nie ukrecisz ;-)
UsuńGeneralnie chodzi o to aby byc zadbanym i w miare esterycznym, czy to z plaskim cyckiem, czy tez ze szklanym okiem ;-)
Uwielbiam za "szklane oko" i nie mogę przestać się śmiać !
Usuń"Szklane oko" zastąpiło mi dzisiaj Skalpel :-) Bardzo trafne podsumowanie !
Usuńa hahahaha boskie, mocne, ale boskie. Masz rację. Wiadomo, czasem nic natury nie uratuje...ale można się choć starać...choć troszkę...choć czasem użyć mydła.....albo choć stanąć koło niego ( koleżanka z pracy nawet tego nie robiła :( i dziwiła się , że nikt nie chce z nią gadać :)
OdpowiedzUsuńChyba nie tylko kobiety. Ja mam takiego kolegę ze studiów (no dobra, nienawidzę dziada), jest mądry, oczytany fchuj, ale brzydki jak noc i w dodatku wredny i wywyższający się. Osobiście, jako pracodawca odrzuciłabym go już po pierwszej stronie oferty personalnej, sorry...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wszystkich stać na poprawki, przedłużanie rzęs, wizyty u kosmetyczki i świetne, drogie kosmetyki. Ach szkoda :D
OdpowiedzUsuńSą domowe sposoby, olejek rycynowy na rzęsy, henna na brwi. Koleżanka może pomóc przy farbowaniu włosów. Jeśli chodzi o makijaż - darmowe tutoriale na youtubie. Znam wiele dziewczyn, które miesięcznie mają na swoje przyjemności do wydania nie więcej niż 200 zł i wyglądają super. Chcieć znaczy móc.
UsuńByłam ciekawa kiedy przy tym tekscie pojawi się komenatrz z cyklu :jestes bogata i dlatego ci łatwiej byc piekna". kamOn. Ja nie jestem bogata. Ale makijaz zrobic umiem, wiem kiedy wygladam dobrze i nawet jak przytuje staram sie to sprywnie zakryc zanim nie wroce do formy. Dbam o cere, wlosy, rzesy i brwi bo mnie sama draznilo by ze sie zaniedbuje z zadnego tak naprawde powodu. Zadbana, pachnaca i swiadoma swojej wartosci kobieta zawsze bedzie piekna.
UsuńDokładnie!
UsuńP.s. Co jak co, ale ja bogata na pewno nie jestem. Najwyraźniej sprawiam dobre wrażenie :-D
A kto tak napisał :D? To raczej prześmiewcze było :P
UsuńTak jak już pisałam, niektórzy z kasą wyglądają jak ... pożal się Boże :D
Wygląd się liczy - masz rację. Ja sama jeszcze kilka lat temu namiętnie nosiłam szpilki i pełny makijaż. W tym roku poczułam coś innego. Poczułam, że jestem naprawdę piękna. Nie muszę wciskać się w szpilki - chociaż je lubię, zostawiam je na okazje większe niż wyjście na uczelnię :) Ubieram się luźno. Mniej maluję. Nie naśladuję nikogo. Nie szukam w ludziach kolejnej "inspiracji". Inspiracją jestem sama sobie i tego Tobie życzę. Pozdrawiam, Kaśka.
OdpowiedzUsuńSuper. Pogratulować. Mam nadzieję, że nie zrozumiałaś mnie źle, bo nie miałam na myśli ślepego naśladwnictwa, tylko wyszukiwania inspiracji, ulepszeń. W moim przypadku taka zasada się sprawdza, bo nie stoję w miejscu, tylko ciągle się w jakimś sensie rozwijam.
UsuńZgadzam się z Tobą, oj zgadzam :)
OdpowiedzUsuńO nie tylko nie olejek rycynowy! :D Ja po nim nic nie widzę! :D Lepsza pomadka do ust Alterry nakładana szczoteczką po starym tuszu haha :D Działa cuda!
OdpowiedzUsuńSama mam ograniczone fundusze i myślę, że radzę sobie nieźle haha :D
A są i tacy co ich stać i wyglądają jak ... :D
O widzisz, przy okazji zaraz się dowiemy o przydatnych trikach.
UsuńA radzisz sobie bardzo dobrze, jesteś piękną dziewczyną.
permanentny - popraw, bo ci się chochlik wdał
OdpowiedzUsuńDzięki za czujność. Już poprawione.
UsuńŚwięta prawda!
OdpowiedzUsuńTo ja mam przejeba** xD bo się staram, a w lustrze nadal ten sam brzydki ryj co rano ;]
OdpowiedzUsuńZ takim nastawieniem to życia nie wygrasz.
UsuńOj Ewo to był sarkazm i złośliwy uśmiech z mojej strony. Każdy ma wady i jestem tego świadoma, każdy ma kompleksy (zresztą sama w tym tekście o tym wspominasz) a ja zawsze się uśmiecham do lustra (mimo iż w jego odbiciu patrzy na mnie przeciętna dziewczyna) i wiem, że jestem jaka jestem i siebie akceptuje, a jeśli mam niedoskonałości - staram się je poprawiać. I w charakterze i w wyglądzie :) podoba ki się Twoje podejście i zgadzam się z nim :))))
UsuńAleż Ewo to był sarkazm i złośliwy uśmiech z mojej strony ;))))
UsuńNo to jest właśnie minus słowapisanego, że czasami trudno wyłapać, czy ktoś tak naprawdę czy jednak żartuje. Mimo wszystko nigdy tak o sobie nie mów, nawet w żartach. Wiesz, w myśl zasady, że kłamstwo powtarzane wielokrotnie staje się w końcu prawdą. A po co Ci to? ;)
UsuńW zasadzie masz rację z tym, że jak powtarza się coś wiecznie, nawet w żartach, to gdzieś zaczyna to w głowie tkwić i podświadomie zaczynamy tak funkcjonować i się tak zachowywać. Ja zażartowałam z tego względu, że temat który poruszyłaś przewija się w każdej prawie rozmowie z koleżanką, znajomą, przyjaciółką, w każdym babskim gronie.. Nasz wygląd jest naszą wizytówką - a to czy mamy wąskie usta, małe cycki płaską dupę itp nie oznacza, że jesteśmy brzydkie. Każda kobieta jest ładna ( dooobra nie każda, znam takie paskudy którym makijaż nie pomoże i nawet dieta cud... zwyczajnie są brzydkie...) Makijaż po coś został wymyślony, farby do włosów też oraz wszystkie inne rzeczy związane z polepszeniem wyglądu... skoro one już są no to czemu z nich nie skorzystać ;) ale wszystko to o czym mowa sprowadza się do jednego jak dla mnie... do pewności siebie. Jak będziemy się czuły dobrze we własnej skórze to będzie nam łatwiej w osiąganiu celów. Nie trzeba być wtedy miss z dużym biustem i wydatnymi ustami żeby oglądali się za nami faceci.. pewność siebie + dobrze dobrany makijaż i schludny, dobrze dobrany ciuch czyni z nas seksbomby :) Czasami jak rano wychodzę z domu zerkam jeszcze w lustro i mówię do siebie "Andzia ale Ty dziś zajebiście wyglądasz" i z takim przeświadczeniem wychodzę z domu ;]
UsuńI jak tu Cie nie lubić???? Hahaha jesteś najlepsza ;))))
Usuńróżnymi sposobami można zdziałać cuda. Chociażby ruszyć 4 litery i troszkę pobiegać albo poćwiczyć w domowym zaciszu. Nic to nie kosztuje, a wyglądać można dobrze. W sumie to kosztuje .... Twoje chęci, no ale jeśli ktoś biadoli to na pewno nic nie zdziała. Sama się za siebie wzięłam bo chcę wyglądać dobrze.
OdpowiedzUsuńEwa masz rację w 200% Ja przez ostatnie 5 lat zmieniłam się ponoć nie do poznania.. i mam świadomość, że pracuję na swój wygląd cały czas by się do siebie uśmiechnąć gdy patrzę w lustro. Bo tak naprawdę wygląd jest dla nas samych i tylko dla nas.. I fakt świat jest tak skonstruowany, że długonoga blondynka zawsze ma łatwiej.. :p włosów nie przefarbuję, bo mi blond nie pasuje, nóg też nie przedłużę choć bym sobie chętnie dokupiła 10 cm w dobrej cenie ;p ale nad sylwetką, wyglądem można panować!! Na studiach wyglądałam jak kuleczka w rozmiarze xl, teraz mam s-xs i w lustro patrzy się o wiele przyjemniej :))))
OdpowiedzUsuńTo prawda Aga. Jak oglądam twoje zdjęcia sprzed kilku lat to nie mogę się nadziwić, jak wielką metamorfozę przeszłaś. Wyglądasz teraz o niego lepiej!
UsuńZgadzam sie ;)
OdpowiedzUsuńTo takie prawdziwe! <3 Uwielbiam Cię za tą totalną szczerość :)
OdpowiedzUsuńzgadzam sie! najwazniejsze czuc sie dobrze sama ze soba :) ostatnio wrzucilam swoja stylizacje na zeberke, polala sie fala takiej krytyki, ba! chamstwa ze administratorzy wyrzucali hardkorowe komentarze. ale mi to nie przeszkadza! praktycznie kazdy komentarz dotyczyl mojej figury... "zrob cos z tylkiem, jest wielki", "nosc dlugie swetry zeby zakryly masywne uda" "masz krotka szyje, zrezygnuj z wielkich naszyjnikow" "nos delokt w serek" "nie masz figury modelki, nie eksponuj swoich mankamentow tylko je tuszuj" a ja powiem tak: w dupie to mam! czuje sie swietnie w swoim ciele, lubie moja "duza dupe", mam troche wystajacy brzuszek, ale i cycek i jest git! nie chce tego zamieniac tylko dlatego ze przyjelo sie ze ladne laski to szczuple laski! widze pewna siebie kobiete chetnie ogladajaca sie w lustrze. A kiedy wieczorem zmywam makijaz, wyciagam soczewki, zakladam okulray, ubieram swoja flaszowa pizamke i wchodze do lozka, moj maz mowi mi ze ma najpiekniejsza zone na swiecie. To czemu mialabym to zmieniac?
OdpowiedzUsuńPozdro Ewa :*
I tak i nie. Jeśli czujesz się świetnie sama z sobą to super, z drugiej strony znam co najmniej kilka dziewczyn, które tak bardzo nie przejmowały się swoją figurą, że w końcu po kilku latach przejął się własny mąż uciekając do głupiej jak but malolaty, ale za to z ciałem seksbomby. Faceci to wzrokowcy i zdobywcy. Mogą sobie gadać co chcą, a,e prawda jest taka, że chcieliby mieć przy swoim boku petardę, której będą zazdrościć im koledzy, a nie burą mysz z nadwagą.
Usuń1,5roku temu wazylam 8kg wiecej. schudlam bo chcialam i wkurzal mnie wylewajacy sie brzuch ze spodni. To moj maz mnie zastopowal i powiedzial, zebym juz dala sobie spokoj z tym odchudzaniem. Moim zdaniem nie kazdy facet lubi kobiete w stylu "petardy" jak piszesz. Jesli kobieta dba o siebie i sama czuje sie atrakcyjna to moze miec wiecej seksapilu niz laska z figura modelki. Absolutnie nie mowie tutaj o dziewczynach z nadwaga... bo to jest inny temat, mowilam o swoim przykladzie :) wg. mnie jesli nosze gacie w zarze nr 36 to chyba nie jest size plus jak co poniektorzy mi powiedzieli, prawda?
Usuńps. lubie jak piszesz :) moje zdolnosci pisarskie leza gdzies gleboko w piwnicy i kwicza :P
A ja ze wszystkim co piszesz się nie zgadzam w szczególności z niektórymi odpowiedziami. Nigdy nie byłam na diecie, sport uprawiam z przyjemności( bo bardzo lubię) pływam, biegam, chodzę na fitness- ale nie robię tego z uporem maniaka. Do kosmetyczki chodzę, żeby poprawić sobie nastrój, a nie urodę.Ciuchy kupuję kiedy są mi potrzebne ( wyznaję regułę: prościej i mniej znaczy więcej). Mam męża, 3 dzieci, 176cm, rozmiar. M. Maluję , czeszę , robię paznokcie , hennę koleżankom ale sama sobie rzadko. Dla mnie naturalność jest piękna i to we mnie kocha mój mąż. Uchodzę za zadbaną, zgrabną, dobrze ubraną i w ogóle nie dążę do tego żeby być " petardą" . Mam w dupie co ktoś o mnie sądzi, jestem jaka jestem i dobrze mi z tym. A czy "każdy facet chce mieć przy swoim boku petardę"?- wszystko zależy od mężczyzny. Ja trafiłam na takiego któremu imponuje intelekt :) i lubi kiedy jego koledzy prowadzą ze mną dyskusje a nie gapią się jak przysłowiowe ciele na malowane wrota. Mogę być nawet postrzegana jako bura mysz, nie czuję potrzeby podobania się każdemu, Ważne że we własnej skórze czuję się seksownie i kobieco. A jeśli ktoś do tego żeby się dobrze czuć potrzebuje: operacji, szpilek, makijażu czy jakiejś tam fryzury - spoko. Każdy potrzebuje czegoś innego i ja to szanuję, ale nie należy generalizować.
UsuńPozdrawiam.
Fajnie się Ciebie czyta :)
Absolutnie nie jestem zwolenniczką stawiania idealnego wyglądu jako celu samego w sobie, on powinien być dla kobiety dodatkiem, uzupełniać ją, współgrać. Nie ma nic gorszego niż ładna buźka nie skażona myślą. Mam koleżankę, która jest zjawiskowo piękna, ale nudna jak flaki z olejem i jej jedynym problemem w życiu jest to, że uważa się za zbyt piękną no i dlatego nie ma chłopaka. A prawda jest taka, że dziewczyna nie ma żadnego hobby, niczym się nie interesuje, a faceci po kilku miesiącach uciekają od niej najdalej gdzie się da. Ja wiem, że mam tu same inteligentne czytelniczki i super się czyta wasze punkty widzenia. Ja też się przez to uczę, poszerzać horyzonty, patrzę na problem z innej strony, czasem nawet przyznam wam rację :-D Super, że tu jesteściei super, że potraficie napisać czasem coś więcej niż jedno zdanie. Społeczność idealna, bez jaj.
UsuńBardzo lubie czytac twoje "wypociny" . Jest duza roznica miedzy blogiem a bloooogiem. Tu nie tylko kolorowe laszki i ladna Buzia tu piszesz madrze na temat lekko i z pazurem..... naprawde czyta sie ciebie z zaiteresowaniem.... polecilam cie paru moim znajomym .- nie przyznaja sie ale wiem ze cie sledza i .. lubia twoje czytanki. Tylko tak dalej . Bravooo jestes wielka. A twoja "szczera prosta bezposredniosc " w cenie. Buziam
OdpowiedzUsuńDziękuję. To dla mnie dużo znaczy, naprawdę. Bardzo miło się czyta takie słowa - wiadomo, że każdy lubi być gilany po swoim poczuciu wartości :)
Usuńoch ach i eh, jak zwykle problem ujęty w 100% trafnie. Z klasą. Z prowokacją. Tak jak trzeba :) A co do pięknych blogerek to ja potrafię sobie wejść na bloga cajmel albo kayture i po prostu grzebać w archiwalnych wpisach napawając się ich pięknem <3 No i co do Twojego bloga też był to jeden z dwóch czynników (obok Twojego genialnego stylu pisania, ciętego języka) dla których postanowiłam śledzić każdy wpis ;)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze godzinami mogę przeglądać bloga Garry Pepper - ta dziewczyna jest tak ponadprzeciętne piękna, że wymiękam. No ale ja mam też jakąś dziwną słabość do Azjatek.
UsuńDziękuję za miłe słowa :)
to chyba charlize jest tym wyjątkiem wśród blogerek? ;)
UsuńMoże dla niektórych jest. Ja uważam, że jest piękną i stylową kobietą, która w ostatnich latach zmieniła siię nie do poznania. Na wielki plus.
Usuńkocham kocham kocham!:)
OdpowiedzUsuńWiesz co? lubię Cię dziewczyno. Nie boisz się mówić, cholera z Ciebie ;) szacunek.
OdpowiedzUsuńNie zawsze mi to na dobre wychodzi, ta szczerość, ale co tam. A cholera ze mnie wielka, żebyć wiedziała. W dodatku chytra i przebiegła ;-)
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane! Wystarczy trochę chęci, sprytu i życiowej zaradności, żeby wyglądać dobrze i żeby móc spojrzeć z satysfakcją na swoje odbicie w lustrze. Fajny wygląd nie zawsze oznacza spore wydatki :))
OdpowiedzUsuń"W rzeczywistości chcesz pogapić się na idealną twarz i pofantazjować na temat tego, jaka ową urodę za kilka lat sponiewiera czas i promienie UVB. W myślach dodasz parę zmarszczek, sypniesz garścią pryszczy, odejmiesz skórze blasku i jędrności, przerzedzisz włosy. "
OdpowiedzUsuńNaprawdę uważasz, że ludzie są tak zawistni? Zgadzam się z Tobą, że przyjemniej patrzy się na ładne buzie, ale nie ma to nic wspólnego z tym, co napisałaś. Człowiek z natury jest estetą i lubi otaczać się (także w blogosferze) ładnymi rzeczami, osobami itd, i nie ma to nic wspólnego w chęcią wypatrywania kolejnej mikrozmarszczki na pięknym obliczu.
I tak, ładnym jest w życiu łatwiej. Jednak niekoniecznie to, co Ty nazywasz byciem 'petardą' podoba się wszystkim, dla kogoś osoba puszysta z owymi 25 kg nadwagi, ale za to pięknym uśmiechem i wdziękiem będzie atrakcyjniejsza od blond szprychy.
I też nie lubię zaniedbanych ludzi, ale dbanie o siebie to niekoniecznie idealna figura, fryzura prosto od stylisty, szpilki czy pełny makijaż. Dla mnie to czyste ciało i włosy, ubrania dostosowane do figury, delikatny make-up, zdrowe zęby i szczery uśmiech.
Co do pierwszego akapitu - napisane na potrzeby tekstu, żeby Was trochę rozsierdzić. Widzę, że się udało.
UsuńCo do drugiego - jasne, że są faceci, którzy lubią krąglejsze kobiety. Ja osobiście żadnego takiego nie znam. Podejrzewam, że ten typ został wymyślony po to, żeby brzydkie i grube baby mogły się pocieszyć, że też mają szansę na chwile romantycznych uniesień.
Z ostatnim się zgadzam. O to mi chodziło. Pisałam bardziej na przykładzie swojego przykładu - ja rano bez makijażu i zrobionych włosów wyglądam jak chodzący dramat. Jeśli ktoś z natury jest urodziwy i nie musi się tuningować to szczerze zazdraszczam.
Oj oj oj! Sa tacy co lubia kawalek tylka w garsci, sa tez tacy co lubia kosci i plaska klate. Z tymi drugimi bujam sie po gejowskich klubach ;-)
UsuńDo rozsierdzenia jeszcze trochę :), ale fakt- prowokacja się udała.
UsuńCo do drugiego akapitu, to znowu do jednego worka wkładasz: grube i brzydkie. A ja jednak widzę różnicę, przede wszystkim chude też potrafią być szkaradne, a niektóre grubsze- piękne. I nie ma to nic wspólnego z zaniedbaniem.
Np. http://delafashiva.blogspot.com/- piękna dziewczyna, mimo kilku kg za dużo tu i ówdzie. I w życiu nie powiedziałbym o niej, że jest zaniedbana.
Sama też mam z 10 kg balastu (i wcale nie mówię to o aktualnym stanie- ciążowym brzuchu), a nie mam problemu ze swoją wagą. Nosiłam w życiu i rozmiar s i xxl i niezależnie od niego czułam i czuję się dobrze w swoim ciele.
Inna sprawa, że poruszone zagadnienie to tak naprawdę temat rzeka, zarówno w stronę akceptacji siebie, dowolności ubioru, zaniedbania czy dbania, mnogości gustów, wpływów i wielu innych. I pewnie w znacznej części dalej byśmy polemizowały, a w wielu innych sprawach uścisnęły sobie rękę. I na koniec zapaliłybyśmy fajkę pokoju. WRÓĆ: Ty rzucasz, ja rzuciłam... Więc zapaliłybyśmy, jak na blogerki przystało, świeczkę YC.
Pozdrawiam:).
Just Fabulous - ha, ha!! Wbijam do Ciebie na party, bez dwóch zdań.
UsuńEwa viosna - Jasne, że dodatkowe kg nie dyskwalifikujące w biegu po tytuł najpiękniejszej. Delafashiva jest tego najlepszym przykładem - jest piękną kobietą i wiele szkap mogłoby się od niej nauczyć prezencji, odpowiedniego makijażu i po prostu - bycia kobietą. Sama jej mocno dopinguję.
Nie palę 2 tygodnie i oby tym razem na stałe ;) Więc jak coś to możemy zapalić inną fajką pokoju ;)
A ja polecam książki Pani Pawlikowskiej, zanim zacznie się w taki sposób oceniać innych..
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu wychodzisz z założenia, że ich nie znam. Czytałam też literaturę obozową i historię Korei Północnej - nie rozumiem jaki to miałoby mieć wpływ na moje zdanie.
Usuńhaha, dobre!
UsuńPozdrawiam, Magdalu Depp
hihi, nie za czesto czytam Twojego bloga ale jak dzisiaj przeczytałem Twoj wpis to tak sie usmialem, że az brzuch mnie boli:) Pan koszula
OdpowiedzUsuńNa zdrowie ;)
UsuńEee kochana, mimo mojej ogromnej sympatii dla Ciebie to jednak chyba troszkę przeceniasz znaczenie blogerek modowych;) Ja tam wchodzę na blogi głównie w celach stricte modowych;) Ciuszki, ciuszki babe. Jeżeli miałabym komuś zazdraszczać urody to raczej mirandzie kerr albo charlize theron, bo zdecydowana większość blogerek raczej nie odbiega urodowo od poziomu reprezentowanego przeze mnie samą-no chyba, że na ich niekorzyść;) Poza tym doskonale zdaję sobie sprawę, że fotki wrzucane na bloga to precyzyjnie wybrany produkt-make up, fryz itp. itd.jakoś żadna nie wrzuca fotki porannej przed pierwszą kawą i uruchomieniem prostownicy;) Tak, że nie ma specjalnie czego zazdrościć-no chyba, że właśnie ciuchów. A jak sobie jeszcze wyobrażę, że J.Mercedes, Alice Point albo Charlize "vi vi vi" Mystery bez tej całej obróbki wyglądają jeszcze gorzej-no to czego tu zazdraszczać;) Ale Ty masz jak najbardziej prawo czuć się git w swojej skórze, bo jesteś ładną dziewczyną-ciesz się, że masz na czym pracować, bo jak widać na przykładzie wyżej wymienionych czasami praca nad sobą i tak nic nie daje;) pzdr
OdpowiedzUsuńJa też wyjątkiem nie jestem. Też wkładam tylko śliczne zdjęcia i za nic na świecie nie wstawiłabym tu foty full natural, bo byście pouciekały :-D
OdpowiedzUsuńUroda, podobnie jak styl, rzecz gustu.
sprawa bezdyskusyjna, piękni mają łatwiej w życiu.
OdpowiedzUsuńale nawet piękne a zaniedbane mogą wystraszyć :)
ja na swoje urodowe potrzeby wydaje tak średnio, średnio od 5 do 50zł miesięcznie, regulacja brwi free. Grube uda chowam w odpowiednim fasonie spódnicy, zakładam szpilki, robię make up (you tube nieocenione w tym zakresie) i zapewne znajdą się osoby, które mi jeszcze wyglądu zazdroszczą ha ha o naiwni. Spotykam wiele ślicznych kobiet z paskudnymi odrostami, źle dobranym podkładem, niby chudszych niź ja, ale ubranych w taki sposób, że wyglądam na 20cm w obwodzie mniej. Właśnie na własne życzenie. Swój wygląd z przed 3 lat oceniam obiektywnie w skali 1-10 na 2-3, obecnie na 6. Ryjka już nic nie zmieni he he ale postęp jest :)
No to też jest temat na osobną dyskusję - ktoś założy na siebie jakieś dziwne kombinacje i wydaje mu się, że jest ok, a tak naprawdę wygląda jak pół dupy zza krzaka. Wbrew pozorom bardzo mało osób opanowało sztukę doboru ubrań do swojej figury. Za to też lubię blogowanie - tu się tego nauczyłam, a nawet jak czasem popełniam jakieś błędy to skutecznie mnie z nich wyprowadzacie. Jesteście najszczerszymi krytykami, bo nie jesteście związani jakoś mocno emocjonalnie z tą stroną i moją osobą, tylko mówicie jak jest, co uważacie. Potrzebny obiektywizm, który nie zawsze udaje się zachować.
UsuńAmen.
OdpowiedzUsuńczy ja wiem... nie napisze o sobie bo w wieku 38lat nie wygladam najgorzej, dbam o siebie ale niestety zmarszczki, coraz mniej jedrna skóra.. no i na to nie pomoga domowe cuda.Niestety.Prosty przyklad.Jedna ma kolezanka, typowy babochlop, krotkie wlosy ciuchy zalozone totalnie przez przypadek, kacze nozki, figury zero makijazu rowniez.Do tego pyskata, bywa wulgarna.I co? jej andrzejek od 25lat jest w nia wpatrzony, kloca sie jasne, ale daje sobie reke ucicac ze w zyciu jej nie zostawi, nie dzialaja na niego zadne sztuczki innych bab, chociaz facet wyksztalcony i "z stanowiskiem" Druga dorota.Petarda jak to mowisz, zrobienie jej siebie zajmuje jej pol dnia, zawsze wygalda jakby miala wyjsc na randke, w domu blysk, ugotowane posprzatne itd itd, ideal.i posród tego sliczna dorotka.sliczna dorotka ale zaplakana bo maz po 20 latach kopnal ja w dupe i polazl do duzo mniej atrakcyjnej baby i wcale nie wiele mlodszej.Wiec slucham Pani Madra gdzie tu haczyk?
OdpowiedzUsuńTo chyba będzie po prostu odpowiednik tej mojej ładnej koleżanki. Chodzi o to, że niektóre dupy po prostu zagalopowują się w tym swoim transie dbania o siebie tak bardzo, że to przesłania im wszystko inne. Nie mają żadnego hobby, bo ich głównym zainteresowaniem jest ich uroda oraz to jak ją ulepszyć. To już oczywiście lekko podchodzi pod patologię. Jeżeli zaś chodzi o związek między urodą a pożyciem z własnym mężczyzną to przyznaję, jest to wątek na osobnego posta. Całkiem skomplikowana zresztą, przyznaję. Ostatnio rozśmieszył mnie małż opowiadając, że podczas jednej z męskich dyskusji stwierdzili, że tylko ładne dziewczyny to zimne suki, bo tylko takie mogą sobie na tę manierę pozwolić. No i dużo w tym racji, bo te brzydkie z obawy przed utratą ukochanego często wolą się zamknąć niż walnąć pięścią w stół i postawić na swoim. Być może mąż Twojej koleżanki miał dość wiecznego pacykowania się i robienia z siebie Dulskiej na pokaz. Być może chciał zwyczajnej kobiety, która zamiast nakładać swoje nieskazitelne smoky eye po prostu wysłuchała by jego problemów. A może laska zanudziła go na śmierć, bo mając wszystko nie miała innych problemów niż tylko te związane z własnym wyglądem? Cholera wie.
UsuńZaś co do tej brzydkiej, a szczęśliwej - przypadki chodzą po ludziach. Jak to mówią, każda zmora znajdzie swojego amatora ;)
wiesz ewka mow co chcesz ale pomadrze sie bo jestem bardziej doswiadczona:P powiem ci jedno taka petardą co faceci sie ogladaja czyli cycki na wierzchu plus poslady plus tipsy i wary glonojada plus szpile nawet przy 10cm sniegu mnostwo lansu i pustostan mozgu w zyciu i za nic nie chcialabym byc.Nie ze "zazdraszczam" o nie.po prostu nie moja estetyka.a jesli juz mamy byc takie szczere to powiem ci jak zatrzymac faceta, trzeba byc rozgarnieta w lozku, umiec robic dobrze i tyle.Dbalość o siebie? oczywiscie ale nie kosztem robienia z siebie laluni barbi i ganianiem po gabinetach tu powieksze tam ujednie.Znasz dobre sztuczki? jest twoj i tyle.w myśl Król sie bawi złotem placi.
UsuńChyba to przemilczę... :-P
Usuńzgadzam się w 99% z Tobą (1 procent odjęłam za te szpilki, bo sama rzadko noszę - problemy z żyłami mi to praktycznie uniemożliwiają, poza tym czuję się kobietą nawet w trampkach, które uwielbiam:)) jak każda kobieta też mam kompleksy, ale ze swojej twarzy jestem bardzo zadowolona - resztę ciała muszę znowu ciut odtłuścić ćwiczeniami, ale wiem, że jestem kobieca i ogóle rzecz biorąc dobrze się czuję w swoim ciele. bez makijażu wyglądam dobrze, ale lubię się podmalować, bo czuję się wtedy dużo lepiej. co do operacji plastycznych i ogólnego poprawiania swojej urody - jestem za, byleby nie przesadzać i nie wyglądać jak "kobieta kot" ;) jeśli ktoś miałby się lepiej czuć, a jest XXI w. i full możliwości to czemu nie. uważam, że nie ma brzydkich kobiet - są tylko niezadbane. nie problem wejść pod prysznic, wydepilować ciało, trochę poćwiczyć, nauczyć się nawet najprostszego makijażu i ubrać się w coś ładnego (oczywiście rzecz gustu). wystarczy tylko CHCIEĆ BYĆ ŁADNĄ I ZADBANĄ... pozdrawiam, masz świetne pióro:)
OdpowiedzUsuńKurde, ja też lubię się malować. Lubię się babrać w tych wszystkich kosmetykach, pudrach, cieniach i szminkach. Fajnie być babą :-D
UsuńDobrze ujęte i jeszcze ja dorzuce ze swojego podwórka, że w dużej mierze dotyczy to matek, które swój wygląd kobiety przeżutej i wyplutej zganiają na owoc swoich ledźwi pfff też mi powód
OdpowiedzUsuńOsobiscie nie uważam się, za wielką piekność, ale staram się robić wszystko, aby wyglądać dobrze nawet idąc po buły, aby czuć się piękna dla samej siebie, bo wiadomo dla innych nie zawsze można być piekną, bo są gusta i guściki :)
Jak się nie czujesz dobrze sama ze sobą to słabo. Moim zdaniem to bardzo ważny warunek, żeby codziennie rano wstawać z łóżka w miarę zadowoloną. Więc fajnie, że potrafisz to docenić. High 5!
UsuńWłaśnie o to chodzi, jak się nie czujesz piękna bez makijażu, choćby delikatnego to go zrób! Nie trzeba wydawać fortuny, aby dobrze wyglądać, wystarczy odrobina chęci, jak widzę taką kobiete z odrostami na kilometr, z twarzą jak po tygodniowym melanżu i w ciuchach po starszym bracie to mi sie nóż w kieszeni otwiera.
UsuńJa czuję się jak kameleon przemieniającej się z osoby o twarzy podobnej zupełnie do nikogo, po nałożeniu kilku kolorów w ładną kobiete, w zaledwie 10-15 minut.
Można?Można!
Zgadzam się dokładnie z każdym słowem, nawet ostatnio rozmawiałam na ten temat ze znajomą, zaczęłyśmy od prywatności blogerek, kończąc na ich urodzie. Nie byłam obiektywna, gdyż sama nią jestem :D Przyznaję Ci rację co do lenistwa pewnego odsetka kobiet, sama mam w swoim otoczeniu kilka koleżanek, które są piękne, ale potrzebują lekkiego "tuningu", sama proponowałam im mały 'makeover', jednak, żadna nie ma czasu, bo dużo pracuje... ile to jest dużo pracować? Zdarzają mi się bardzo często tygodnie, gdzie pracuję 5 dni po 13 godzin dziennie a nogi mam zawsze gładkie, pachy zresztą też :D Czas nawet na wrzucenie posta się znajdzie... a one nadal nie mają czasu... Podobam się sobie, zdaję sobie sprawę z moich nadprogramowych kilogramów, ale sukcesywnie dążę, by się ich pozbyć. Wiem, że Nowy Rok przywitam z wymarzoną wagą :) Pozdrawiam Wszystkie piękne blogerki :-)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą... z posta na post coraz bardziej mnie zaskakujesz :D
OdpowiedzUsuńA to dopiero początek niespodziewanek :-P
Usuńcholera...podoba mi się. i zgadzam się tak bardzo, że bardziej już chyba bardziej zgadzać się nie można.
OdpowiedzUsuńco racja to racja
OdpowiedzUsuńco racja to racja
OdpowiedzUsuń"Piękne kobiety mają w życiu łatwiej. Zawsze."
OdpowiedzUsuńNie, nie zawsze. Gdy wysyłam artykuł do czasopisma, moja uroda nie ma znaczenia. Liczy się mój mózg.
Gdy przychodzi do mnie pacjent, moja uroda jest kwestią drugorzędną - liczy się mój mózg. Pacjenci będą przychodzić nawet wtedy, gdy się pod wpływem kaprysu radośnie zaniedbam, bo jestem dobra w tym, co robię.
Przykłady można mnożyć.
Prawdą udokumentowaną badaniami jest za to to, że o powodzeniu (zawodowym, prywatnym etc.) decyduje w większym stopniu poczucie atrakcyjności, innymi słowy: samoocena w tym zakresie. A jak wiadomo, poczucie atrakcyjności ma się często nijak do samej atrakcyjności.
pzdr
Magdalena
No to dobra - nie zawsze. W 99%. A już na stówę w takich sytuacjach, w których kobieta jest podmiotem wybieranym - czy to przez potencjalnego partnera czy przez pracodawcę.
UsuńPewnie kilka lat temu bym pod tym wpisem poleciał hejtem, ale na szczęście to było dawno i nieprawda. Mocny wpis. I prawdziwy.
OdpowiedzUsuńThx!
Usuńmarzę o korekcie kształtu ust, ale się boję...to chyba największy kompleks.
OdpowiedzUsuńNie ma czego. Jak wybierzesz dobrego specjalistę nic złego nie może się stać. W Sharleyu w Warszawie tam gdzie ja robiłam możesz sama zdecydować, czy za pierwszym razem wstrzykniesz sobie całą czy np. tylko pól ampułki i masz potem 6 tyg na darmowe uzupełnienie. Jeśli więc uznasz, że efekt zadowala Cię po pierwszej wizycie to luz, jeżeli chcesz więcej to poprawiasz. Naturalnie lekarz służy Ci radą i pomocą i wskazuje, które nierówności należy uwypuklić i uzupełnić. Po średnio 9 msc i tak się wszystko naturalnie wchłania i zabieg trzeba przeprowadzić od nowa.
Usuńa czy po takim zabiegu występuje jakieś zasinienie, opuchlizna? Zastanawiam się po jakim czasie wróciłabym do "stanu użyteczności publicznej". Po Twoim wpisie zaczęłam poważniej o tym myśleć.
UsuńPo zabiegu usta sa lekko opuchniete, ale na drugi dzien, gora po dwoch, wszystko wraca do normy. To naprawde nie jest zaden skomplikowany zabieg. Po prostu dostajesz we wczesniej znieczulone mascia usta kilka ukluc i juz. Potem lekarz ''modeluje'' palcami material, aby rownomiernie sie rozlozyl i juz. Po krzyku.
UsuńNaprawde serdecznie Ci polecam Instytut Sharleya w Warszawie. Moze dojda Ci koszty ewentualnego dojazdu, ale bedziesz miec gwarancje, ze zabieg zostal przeprowadzony profesjonalnie i z nalezytym bezpieczenstwem. Ja robilam u Dr. Beaty Pander. A najlepiej wejdz sobie na ich strone i poczytaj co i jak.
I nie sluchaj zadnych glupot, ze po zabiegu nie mozna sie juz nigdy opalac, czy tam jakis innych bzdur. Zyjesz normalnie i mozesz robic wszystko to, co zawsze.
a jak kobieta piękna i mądra w dodatku to już w ogóle super:)
OdpowiedzUsuńWszystko, choć trochę prowokacyjne przerysowane, jest oczywiście prawdą.
OdpowiedzUsuńNiezadbane kobity straszą na każdym kroku.
Chciałam jednak zwrócić uwagę, że ten makijaż - choćby najtrwalszy - trzeba na coś położyć. To znaczy na TWARZ. A z wiekiem (wiem, Was to jeszcze nie dotyczy) zanika z niej gdzieś niepostrzeżenie młodzieńcza świeżość (zakładając, że w ogóle była) a jej miejsce zajmuje "życie wewnętrzne". I dobrze, gdyby miało nam CO na tę buziuchnę wyjść. Żebyśmy dalej miały TWARZ, a nie KILO KITU do dowolnego formowania medycyną estetyczną.
pozdrawiam bardzo, M.
Pozdrawiam również!
UsuńTrue, jednakże wydaje mi się, że nie tyle tu o samą urodę chodzi co po prostu o dbanie o siebie. Tak jak mówisz, czy kosmetyczka, czy fajnie dobrane ubrania, obcas, fryzura, dobry makijaż, chodzi po prostu aby wyglądać i czuć się dobrze. W moim przypadku akurat nabierając kilogramów przestawałam dbać o siebie, odwieczne teksty"schudnę kupię nowe ubrania", czy po co zrobić włosy skoro i tak nie będzie tego widać ( ciałko zobaczą pierwsze) itp, itd. Osobiście wydaje mi się, że kształt kobiety to jedno, bo nie każdy facet lubi szczupłe laski (jak dla mnie najlepszy to akurat jest typ fit;) ) ale jej podejście do siebie...innymi słowy ważąc 40 czy 80kg każda laska powinna o siebie dbać:)peace!
OdpowiedzUsuńTeż prawda. Psychika i mocne poczucie własnej wartości to fundamentalne kwestie.
UsuńDodaje bloga do zakładek! A natrafiłam na niego po Twoim wpisie u Fashionelki ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym co napisałaś. Osobiście jednak nie zaliczam się ani do osób przesadnie dbających o siebie jak i do niechlujnych. O higienę dbam, mam czyste, błyszczące włosy, które ze względu na moją prace (służba zdrowia) zaczesuję albo w koka albo w warkocza (na noc zawsze luźny warkocz aby sie nie niszczyły, krótko obcięte zdrowe paznokcie. Uzywam do twarzy kremów (osobny na noc i na dzień tak samo pod oczy), maseczki i peeling sporadycznie, nigdy nie byłam u kosmetyczki, no może raz na regulacje brwi przed ślubem (normalnie robie to sama) nosze okulary i ani grama makijażu ;) Mam 32 lata a pacjenci dają mi mniej. Waga poszła w przecięgu dwóch lat w górę (wg. BMI jest w sam raz) i staram sie z tym coś zrobić ale nie zawsze mi z ćwiczeniami po drodze (zmęczenie po pracy) jednak ze względu na pracę mam sporo ruchu. Kolorówki mam pełen kufer, ostatnio wyrzuciłam kilka produktów przeterminowanych, używam tylko mineralnych ponieważ inne mnie uczulają (mimo tłustej cery jest ona bardzo wrażliwa). Jednak odkąd dołączyłam zdrowe odżywianie się i większą ilośc snu z większą przyjemnością na siebie patrze. Nie jest istotne tylko to co na siebie nakładamy, ale to co dajemy organizmowi od wewnątrz, bo to się odbija w głównej mierze na naszym wyglądzie. Tak samo zauwązyłam że im później kładę się spać tym gorzej sie czuje nastepnego dnia co odbija sie na moim wyglądzie (pacjenci pytają: jest pani chora?). Uważam że we wszystkim nalezy znaleźć umiar, nie podązać ślepo za "ideałami" bo ideałów nie ma. Każda z nas nawet ta najpiekniejsza ma jakies kompleksy. Najważniejsze to czuć sie dobrze w swojej skórze, prowadzić higieniczny tryb życia, iść przez życie z uśmiechem i mieć poukładane w głowie.
Pozdrawiam
"Jesteś tym, czym jesz".
UsuńDokladnie! Lepsze samopoczucie, wlosy,cera i paznokcie :)
UsuńNie rozumiem, jak można uważać się za piękną jak się ma coś "zrobione", choćby usta, to już nie jest piękno, w taki sposób to można zrobić piękność z prawie każdej przeciętnej dziewczyny. Wystarczy zarabiać jakieś 3 średnie krajowe miesięcznie i po dwóch miesiącach stajesz się piękna (oczywiście trzeba tylko mieć taka potrzebę), tu coś usuniesz, wytniesz tam coś wstrzykniesz, przykleisz sobie uszy i już jesteś piękna aa no i możesz tez sobie jakoś ładnie pomalować twarz. Chyba tak właśnie jest w Twoim przypadku, bo przecież doskonale o tym wiesz, że nie jesteś piękna ani nawet ładna tylko hmm ładnie zrobiona i pomalowana a to z pewnością nie jest piękno:) a więc przestań być taka obłudna i zarozumiała, nie to wcale nie pewność siebie. Troszkę więcej pokory droga Pani.
OdpowiedzUsuńTsss, wolę być ładnie zrobiona i pomolawana niż być taką życiową frustratką nie mającą nic ciekawego do powiedzenia oprócz chęci wylania swoich żali w internecie :)
UsuńTroszkę więcej rozumu i samospełnienia, droga Pani.
A co, prawda w oczy kole?
UsuńJeszcze w życiu się tak nie ubawiłam czytając te twoje wypociny :-D
Usuńdziwny tekst, zalatuje troszkę samouwielbieniem. Jeśli czujesz się piękna bo masz coś wstrzyknięte w usta to nie zazdroszczę. I może mam 5 kg nadwagę ale czuje się ze sobą dobrze, mężczyźni też się za mną oglądają.
OdpowiedzUsuńA czemu mam się z tym czuć dziwnie?! Wtf?! Równie dobrze ja mogę napisać, że nie zazroszczę, że masz 5 kg nadwagi. Co to w ogóle za tekst? Co to ma do rzeczy?
Usuńtylko tyle że próbujesz narzucić, że tylko odpicowane laski są piękne
UsuńNie odpicowane, a zadbane. Czytanie ze zrozumieniem mile widziane.
OdpowiedzUsuńZ tym ostrzykiwaniem się i permanentnym makijażem definicję "zadbania" pożyczyłaś chyba od Jacykowa.
UsuńJeżeli twoja definicja jest taka, że trzeba być naturalnym, ale nieszczęśliwym niż delikatnie ostrzykniętym i z podkreślającym walory permanentnym, to gratuluję średniowiecznej mentalności.
UsuńBardzo zabawne, że tak Cię boli moja definicja piękna. Chciałabym mieć w życiu takie problemy.
Zgodzę się z tym, że ładne mają łatwiej w życiu. Tak to już jest, że wszyscy jesteśmy wzrokowcami. Nie tylko faceci i wkurwia mnie, kiedy ktoś mi wmawia, że nie zwraca uwagi na wygląd tylko na ten charakter. Gówno prawda najpierw spoglądamy na twarz i to, czy ona nam się spodoba, decyduje czy chcemy brnąć dalej. Ostatnio w środku komunikacji miejskiej spojrzałam ukradkiem na dziewczynę. Ta wbiła we mnie gniewnie wzrok i zaczęła coś mamrotać pod nosem (miałam słuchawki na uszach więc, nie słyszałam co mówi). Kiedy skończyła się piosenka usłyszałam, ze mówi do koleżanki "widziałaś jak ona na mnie spojrzała zaraz się wkurwię", psiapsióła ją uspokajała. Agresję wywołał w niej chyba fakt, że była brzydka, problemem nie było moje obojętne spojrzenie tylko jej świadomość własnej niedoskonałości. taka osoba zawsze będzie doszukiwała się czegoś negatywnego w każdym spojrzeniu. To ona ma problem, nie ja.
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się z tym, ze trzeba mieć swoja idolkę. Ja po prostu staram się wyczuć, co najlepiej mi robi w sprawie urody. Nie podoba mi się naśladowanie innych. Czytając o Twoich ustach, rzęsach itp. itd., robionych na wzór kogoś, czułam dysonans. Piszesz, ze nie masz problemu ze swoim wyglądem (bo nie musisz) a zaraz wyznajesz, że widząc u kogoś lepsze cycki, rzęsy i inne cuda, pędzisz aby sobie dorobić podobne.
Dla mnie akceptacja siebie polega na tym, ze jestem świadoma swoich wad i zalet i staram się ukrywać te pierwsze, eksponując równocześnie drugie. Zbyt bardzo lubię siebie aby starać się być kopią innych. Owszem, ktoś tam ma zajebiste sztuczne rzęsy ale moje są na tyle dobre w stanie niepoprawionym, ze potrzebują jedynie dobrej maskary abym była z nich zadowolona. W skrócie, chcę być wylaszczoną wersją ale siebie samej a nie kogoś innego.
Jeszcze jedna sprawa. Odnośnie ćwiczeń. Zawsze uważałam, ze mam dobre ciało, chude itp. ale dopiero gdy zaczęłam uprawiać sport zdałam sobie sprawę, że wcześniej byłam skinny fat. Chuda laska, wyglądająca dobrze w ubraniu ale bez niego : nogi jak dwa oble wały i zero mięśni. Teraz daję sobie wycisk z ciężarami i teraz wiem co to jędrne dupsko.
Ostatnio na youtube trafiłam na filmik o akceptacji własnego ciała. Laska z 20 kg nadwagi opowiada o tym, że trzeba zaakceptować boczki i wałki, bo w świecie musi być zachowana różnorodność. Na dwa szkielety muszą przypadać dwa grubasy. Łatwiej jest wmawiać sobie, że kochanego ciałka nigdy za wiele a przecież en cellulit i nadwaga to nic takiego, niż ruszyć dupę, wykreślić z menu słodycze i gówniane żarcie. Ten bełkot o akceptacji to bullshit jak dla mnie, wymówka. Każdy chce mieć idealne ciało tylko świat dzieli się na tych, który potrafią to przyznać i dążą to tego i na tych leniwych, którym pozostaje wpierdalanie ciasteczek w nadziei na wynalezienie magicznej pigułki lub na zmianę obowiązującego kanonu piękna.
Ok rozpisałam się, to pod wpływem emocji. Dzięki za taki tekst
Małe sprostowanie, bo odnoszę wrażenie, że źle mnie zrozumiałaś. Ja nie latam i nie robię czegoś, żeby się do kogoś upodobnić. Robię to dlatego, że np chcę mieć ładne usta, a koleżanka ma zrobione idealnie, więc korzystam z dobrego i sprawdzonego adresu. Nie po to, żeby stać się nią, tylko po to, żeby móc poprawić swoje niedoskonałości czy ulepszyć się urodowo. Skoro widzę idealny efekt, to próbuję na sobie. Logiczne. Po to, bo JA CHCĘ wyglądać super, a nie po to, bo nie mam co w życiu robić poza upodobnianiem się do kogoś innego. Mam nadzieję, że rozumiesz różnicę. Nie mam i nie miałam nigdy jakiś masakrycznych kompleksów, ale skoro można zrobić coś lepiej to dlaczego nie? Chętnie. I nie pędzę bezmylśnie na łeb na szyję, jak to napisałaś, tylko chyba logiczne, że moja decyzja jest przemyślana. Jak widzisz kogoś w idealnej sukience, która leży perfekcyjnie, a Ty zawsze chciałaś taką mieć, to zazwyczaj pytasz z jakiego jest sklepu i kupujesz, czyż nie?
UsuńRozumiem różnicę. Jednak, jeżeli wiem, że mam np. chujowe rzęsy to nie potrzebuje olśnienia w postaci koleżanki z dorobionymi(chyba, ze chcę dobrego adresu jak piszesz). Poza tym opisałam, jakie było moje odczucie po przeczytaniu tekstu. Nie sądzę, że poddajesz się zabiegom po to aby się do kogoś upodobnić. Chociaż cytat z tekstu "Zapach i fryzura były łatwe do skopiowania, trudności nastręczyły mi cycki" mógłby na to wskazywać. A co do przykładu z sukienką, to niekoniecznie. Mam coś takiego (nazywam to kompleksem dziewicy), że nie chciałabym aby koleżanka wiedziała, że odgapiłam od niej kieckę. Owszem skomplementowałabym ale na pewno nie kupiła identycznej (wiem, może to się leczy). Tak samo, jeżeli zobaczę osobę z lepszym nosem, nogami lub tymi nieszczęsnymi rzęsami nie mam potrzeby naprędce poprawiać swoich. To chyba tyle. Aha jeszcze troszkę mnie dziwi to, że z całego zajebiście długiego komentarza, który poruszał rożne kwestie wyłowiłaś i odpowiedziałaś tylko na ten fragment.
UsuńBo z resztą ogólnie się zgadzam :) Dezodorant Spice Girls ifryzurę na pazia skopiowalam w podstawówce, więc wybacz, że byłam wtedy trochę nieogarnięta, LoL. No i dalej powtórzę, że nigdy nie robiłam czegoś, bo uważałam, że coś tam mam nie tak. Było ok, ale mogło być lepiej. Nie wiem, czemu akurat ekstremalnie trzymamy się przykładu rzęs - akurat próbowałam tego raz w życiu i po zdjęciu moje rzęsy były tak w fatalnym stanie, że nigdy więcej się na to nie zdecydowałam :) No i ja chyba nie mam kompleksu dziewicy. Nie mam problemu z ułatwianiem sobie życia.
OdpowiedzUsuńLubię czytać te żywe dyskusje u Ciebie :) Powiem szczerze, czasami nie zgadzam się z Twoimi poglądami, czasami mnie irytujesz, ale szanuję Cię za to, że Ci "się chce" - zarówno obszernie i szczerze wyrażać swoje zdanie, jak i dyskutować z czytelniczkami.
OdpowiedzUsuńCo do tego tekstu, to na początku zareagowałam ( w myślach) tak jak wiele innych dziewczyn, czyli lekkim oburzeniem. Jednak po przeczytaniu tekstu, komentarzy tutaj oraz na fejsie doszłam do wniosku, że może nie do końca zgadzam się z formą ( jesteś ostra babka;)) i pewnie mamy też różne definicje piękna, ale z głównymi założeniami zgadzam się na pewno: powinno się "chcieć". Nieważne, w jakim rozmiarze, z jaką urodą - kobieta powinna dążyć do tego, żeby czuć się sama ze sobą dobrze, żeby się lubić. Dla jednych, bardziej postępowych i odważnych, będzie to osiągalne także za pomocą zabiegów chirurgii estetycznej, dla innych dzięki zwyczajnemu dbaniu o siebie i ciężkiej pracy nad postrzeganiem siebie. Ale w obu przypadkach nie może być zgody na bylejakość. I to jest ważne dla nas samych, bo to przede wszystkim dla siebie musimy być dobre, ze sobą musimy się czuć świetnie - i to przez całe życie. Wnętrze jest bardzo ważne, najważniejsze. Ale to nie znaczy, że o reszcie mamy zapominać, skoro to także część nas a to, co w środku może też być ładnie opakowane :) Aha, no i najważniejsze - to wszystko i tak pójdzie na marne, jeżeli poprzestaniemy tylko na tym "opakowaniu" - ale to już widziałam, że też tak uważasz:)
Chciałam jeszcze tylko dodać, że według mnie, jeżeli ktoś rzeczywiście ( a nie tylko tak twierdzi) nie zwraca uwagi na swój wygląd i jest to dla niego sprawa drugorzędna, to fajnie:) Tak jak napisałam, dla mnie wszystko rozchodzi się właśnie o to, żeby być ze sobą w zgodzie i tyle, a nie karmić kompleksy ( jeszcze nie daj Boże czyjeś).
Mam nadzieję, że dobrze ( w miarę) odebrałam Twoją główną myśl i przepraszam za chaotyczny bełkot - nie jestem dobra w wyrażaniu swoich myśli, ale pracuję nad tym:)
Pozdrawiam
Magda
Odebrałaś ją idealnie :) Dzięki za ten komentarz. Chce mi się z Wami wchodzić w dyskusje, bo z takimi czytelnikami to sama przyjemność, naprawdę.
UsuńCieszę się, że jesteś w stanie otwarcie powiedzieć, że jesteś atrakcyjna, bo nie ma nic gorszego niż użalanie się nad sobą - a często słyszę od pięknych kobiet "jaka ja brzydka". Jako niemniej czytelnik powiem, że mi nie przeszkadza, że dana blogerka jest mniej atrakcyjna. Ba! Wręcz budzi respekt jak uda jej się wykrzesać coś super mimo przywar figury. Ja ktoś ma idealną "XS" albo "S" to prawdopodobnie we wszystkim wygląda dobrze. No może kolor swetra dobierze pod kolor włosów czy oczu. Jedyne co mnie denerwuje w blogerkach to brak zadbania, brak autentyczności (sztuczność) i arogancja (notoryczne nie odpowiadanie na pytania fanów).
OdpowiedzUsuńOdnośnie tego czy atrakcyjne mają łatwiej - tutaj niestety droga jest kręta. Jeżeli ktoś ma dystans do siebie i zarazem jest świadomy swojej atrakcyjności (niemniej zachowuje skromność) no to jesteśmy w domu - prawdopodobnie faktycznie ma łatwiej. Wszystko to oczywiście też kwestia charakteru i jakiś tam doświadczeń, ale stawiam, że pracę taka kobieta też znajdzie łatwiej. Fajnego chłopa też. Koleżanki może i dwulicowe, ale same do niej będą lgnąć.
Świat jest brutalny. Najlepsze uczennice rzadko bywają najładniejsze, ale to te "z sympatyczną aparycją" znajdują zatrudnienie nawet w branżach nie wymagających kontaktów z klientem - specjaliści z HR doceniają ich przebojowość, przyjemny wizerunek, ładny uśmiech. Zakładają, że taka osoba lepiej się zsocjalizuje z resztą grupy.
W sumie masz rację, też się na tym łatwiej, że przy mniej urodziwych blogerkach to właśnie stylizacja wychodzi na pierwszy plan i miło jest obejrzeć jak ktoś potrafi ukryć swoje mankamenty, a podkreślić oryginalność. Myślę, że ogólnie prowadzenie bloga bardzo rozwija - modowo, społecznie, psychicznie. I tę zmianę czytelnicy mają okazję obserwować na bieżąco, podpowiadać odpowiedni kierunek, doradzać, krytykować. Czasem inni są o wiele bardziej "bezpartyjni" w stosunku do naszego wizerunku niż my sami. A co do reszty komentarza - tak jak napisałaś, świat jest brutalny. Co z tego, że masz bloga na poziomie, skoro dla reklamodawców liczą się cyferki. I co z tego, że jesteś geniuszem, jak wyglądasz jak najgorsza wersja samej siebie. Wiadomo, że nie można generalizować, że życie nie jest zerojedynkowe i nie patrzymy na siebie przez pryzmat tylko jednej cechy. Ale myślę, że to ważne czuć się i wyglądać dobrze we własnej skórze. Chyba najlepszym przykładem na to może być metamorfoza po wyjeździe do stanów Anny Muchy. Wróciła odmieniona nie tylko fizycznie i myślę, że osiągając akceptację swojego wyglądu zewnętrznego osiągnęła jednocześnie jakieś wewnętrzne zen, które poprowadzili jej życie w fajnym kierunku.
UsuńDobry wpis!! Naprawdę, bardzo spodobał mi się ten post. Ja osobiście uważam, że każda kobieta powinna o siebie dbać jak najlepiej potrafi. Mi tak jak Tobie patrzenie na niezadbane dziewczyny sprawia jakiś ból... Nie mogę znieść tego, jak kobieta może robić z siebie totalną fleję. Mam 21 lat, jestem 5 miesięcy po porodzie i w miarę doszłam do siebie - można mi powiedzieć, że to wina mojej młodości, świeżości, elastycznej skóry (:P) no ale... Prawda jest taka, że mam na brzuchu rozstępy (które wyszły mi notabene w ostatnim miesiącu pomimo sporej profilaktyki), 3 kg nadwagi no ale na miłość boską - jestem kobietą, powinnam coś sobą reprezentować więc maskuję niedoskonałości i dbam o siebie jak najlepiej :) Uważam, że wygląd jest bardzo ważny i wkładam w to wiele uwagi. Poza tym nie chciałabym, żeby mój facet wstydził się mnie przy ludziach... To działa również w drugą stronę, facet dbający o siebie jest po prostu ciasteczkiem do schrupania i robi dobre wrażenie - czy to na swojej partnerce, czy w pracy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W sumie, życie mam tylko jedno. 5 godzin siłowni tygodniowo x 50 tygodni w roku x ileś lat... Godzina układania włosów dziennie... Mnie trochę szkoda czasu. Pieniądze można wydać na powiększenie piersi, a można też wydać na wycieczkę do Peru albo skok spadochronem. Każdy ma jedno życie i decyduje o tym jakie wspomnienia i doświadczenia życiowe chce zabrać do grobu. Ty chcesz być piękna, wykorzystać cały swój potencjał urody jaki dostałaś - super. Nie powiem, to też jest na liście moich celów życiowych. Ale ktoś inny wykorzysta ten czas, energię i środki finansowe na posiedzenie z babcią, pomaganie sąsiadce, odwiedzanie przyjaciół, ogrodnictwo, działalność charytatywną, podróże, pasje, terapię psychologiczną, ekologiczne życie albo myślenie o filozofii. To nie lenistwo. To po prostu odmienne aspiracje życiowe. Tak samo jak tobie jest żal kobiet, które chodzą zaniedbane i marnują swój potencjał fizyczny, tak mnie jest żal kulturystów, którzy poświęcili ogrom życiowej energii na rzeźbienie swojego ciała na jakiś ideał, który mi osobiście się nawet nie podoba, kosztem innych fajnych rzeczy jakie można zrobić z życiem. Tyle wyrzeczeń, tyle zaangażowanego czasu, a świat nie jest od tego ani odrobinę lepszy. Widzisz, to, że ktoś się bardzo mocno stara osiągnąć cel nie znaczy jeszcze, że pozostali są leniwi. Ja na przykład kolekcjonuję monety... Inni nie, bo nie chce im się... Tylko po diabła im kolekcjonerskie monety do szczęścia? :) No właśnie. Nie jesteśmy nikomu "winni" żeby być piękni. To nasze życie i my decydujemy jakie fizyczne piękno ma w nim rangę. Pozdrawiam, Dorota
OdpowiedzUsuńMusisz być strasznie nieszczęśliwą osobą, skoro potrzebujesz podobać się innym, by mieć poczucie własnej wartości. Mężczyzna to nie narośl na penisie, by lecieć na każdą, która jest ładna. Oni wbrew pozorom też myślą i mają uczucia. A pracę zdobywają osoby dobrze wykształcone, a nie dobrze wyglądające. Miło się patrzy na zadbanych ludzi i miło być uważanym za osobę ładną - ale przymusu nie ma. Ważne jest co masz w głowie, a nie na głowie.
OdpowiedzUsuńW głowie mi się czasem nie mieści, jak kobiety potrafią dyskryminować własną płeć. My kobieta się starać, a facet być tylko trochę ładniejszym od diabła? Smutne.
Czemu tylko 7/10 ??? Aż taka jesteś wybredna co do swojej urody? :p
OdpowiedzUsuń