Matka - Polka - terrorystka
Taka sytuacja.
W Warszawce otworzył się nowy gabinet medycyny estetycznej. Jak zawsze przy tego typu wydarzeniach towarzyszy mu medialny i PR-owy szum. Publikacje w prasie, spektakularne metamorfozy zachwyconych klientek, total angaż w social mediach. W ramach rozhulania interesu na fanpagu marki kilka dni temu pojawił się konkurs z nagrodą główną w postaci vouchera na 2 000 zł i konsultacją stylistyczną u młodej, calkiem nieźle rokującej projektantki. Zasady? W sumie bliżej nieokreślone, oprócz tego, że trzeba wysłać zdjęcie luźno związane z hasłem "Princess".
No to cool. Pierwszej młodości już nie jestem, więc przydałby się jakiś tuning. Powalczę - myślę sobie. Wysyłam zdjęcie, męczę znajomych o żebrolajki, choć wstyd mi jak cholera, bo nienawidzę konkursów na ilość, a nie jakość i telepie mnie za każdym razem, kiedy o wygranej decydują znajomi, a nie profesjonalne jury. I co? Wchodzę dziś na stronę wydarzenia, a tam cuda na kiju. Czyli zdjęcia 3 małych słodkich dziewczynek - na oko lat 1, 3 i 7. A pod zdjęciami komentarze rozanielonych babć, cioć, koleżaneczek mamusi z pracy i pierdyliard lajków. No kurwa mać!!! Kumacie? Opublikuję zdjęcie swojej cudownej Emilki, która jest tak słodka, że można rzygać tęczą, to wygram. Genialne! Poirytowana sugeruję, że to chyba nie miejsce na "Miss od przedszkola do Opola" i takie zgłoszenia powinny być dyskwalifikowane. Nie mija 5 minut, a pod moją odpowiedzią zaczyna się nagonka matek - Polek zaciekle broniących szatyneczki w różowej sukienusi. Argumenty są różne, kończąc na absolutnie hitowym:
"Rozumiem, że starsza "księżniczka" może czuć niepokój być może zazdrość patrząc na tak śliczną dziewczynkę ale powinna stać zboku i obserwować przebieg rywalizacji. pozwolić wygrać lepszym" (pisownia oryginalna).
I wiecie w czym jest problem? W tym, że takie akcje obserwuję coraz częściej. Ostatnio zdjęcie jakiegoś dzieciaka brało udział w konkursie, w którym do wygrania były warsztaty dziennikarskie. Innym razem fotę raczkującego grubaska w pampersie wybrano "decyzją internautów" w zabawie na najlepszą stylizację. Szlag mnie trafia jak widzę nawiedzoną mamusię, oszalałą z radości i dumy, która nachalnie wciska wszystkim swojego bachora każąc gloryfikować wszem i wobec zajebistość swojego płodu. Nie daj Boże nie rozpłyń się z zachwytu albo skrytykuj. Identyczna sytuacja dzieje się u mnie na fb, gdzie znajomi - którzy bądź co bądź rodzicami nie zostali raczej z powołania, a prędzej z braku posiadania prezerwatywy na sobotniej imprezie - wklejają na tablicę gołe dupy swoich pociech. Bo to przecież takie rozkoszne zobaczyć małego zasikanego Miłoszka przy przewijaniu. Bez żalu rozdaje takim ludziom bany i usuwam ze swojej pamięci. Wśród matek istnieje jakieś nieuzasadnione przekonanie, że cały świat będzie piał z zachwytu nad każdą pierdołą w wykonaniu jej pociechy. Nieważne, czy chcesz czy nie - musisz w tej farsie uczestniczyć.
Podpisuję się obiema rękami pod każdym Twoim słowem. Jestem poirytowana i zniesmaczona takim zachowaniem. Kiedyś takie zdjęcia lądowały w albumach, dzisiaj niestety służą ku temu tablice facebookowe.
OdpowiedzUsuńRzygam, ale nie tęczą. Bez jaj. Mam dziecię ale nie stanę w szeregi z tymi mamusiami. Tak jak konkursy tak samo nie przekonuje mnie idea blogów modowych dziecięcych. Może pominę nazwę bijącego rekordy popularności bloga długowłosej dziewczynki, ubranej jak nastolatka ale o ile na niego już wejdę, jedyna myśl to: cóż, mamusia takiego szału by nie zrobiła nigdy. To samo z konkursami.
OdpowiedzUsuńhahaha <3
OdpowiedzUsuńW jaką stronę zmierza ten świat... :D
przyznam szczerze, że nie spotkałam się z tym zjawiskiem, ale jeżeli rozwija się w takim tempie o jakim mówisz - "nic straconego".
OdpowiedzUsuńnajzabawniejsze jest to, że kiedyś rodzice leczyli swoje kompleksy, wysyłając dzieci na balet czy naukę gry na pianinie, a dziś zgłaszają pociechy do internetowych konkursów. przerażające.
Dokładnie!!!
UsuńMasz rację i odwagę mówić prawdę. Ja w innych kwestiach i sytuacjach mówiłam prawdę i spotkałam się z nagonką, zakłamaniem, odwracaniem sytuacji i przerzucaniem winy, mszczeniem się ...
OdpowiedzUsuńLudzie generalnie są podli i tylko parę osób na tle reszty pozostaje LUDZMI!
Pozdrawiam, Beata
Też mnie krew zalewa jak widzę taki kult bobasa. Czasem ktoś, kto patrzy z boku może pomyśleć, że nienawidzę dzieci, ale jest wręcz przeciwnie. Lubię dzieci, ale wszystko ma swoje granice. I jest jeszcze jedna sprawa, której nie mogę zrozumieć w tym temacie. Dawanie na siłę dziecku iPada, komórkę czy cokolwiek co zechce, bo nie chce jeść, płacze itp, a mamusia nie umie sobie poradzić, ze swoim idealnym bobo, bo pewnie mamusią została z przypadku...
OdpowiedzUsuńi właśnie to jest autentyczna wypowiedź na temat "mądrze się bo matką nie jestem" - życzę z całego serca idealnego bobo, które idealnej pani bloggerce nawet raz nie zapłacze, bo wiadomo - będzie nie z wpadki tylko przemyślaną decyzją i wszystkie możliwe bunty dziecka będą pani znane od podszewki - oczywiście tylko z marzeń bo do autopsji jeszcze daleko droga
UsuńI to jest własnie wypowiedz na tewmat tego co chciało się przeczytać a nie co zostało napisane. Nigdzie w komentowanej błyskotliwie przez Ciebie wypowiedzi nie padło słowo o nigdy nie płacszącym dziecku. Padło za to bardzo ważne stwierdzenie o szukaniu rozwiazan w absurdalnych rzeczach (kierowanie uwagi na telefon ipad) w moemntach kryzysowach gdy dziecko płacze. Nie chodzi o to by płacz dziecka ignorowac ale żeby ogarnąc je w mądrzejszy sposob niż dawanie gry na ipadzie.
UsuńPolecam opiekę nad dzieckiem :) całkowicie się z Tobą zgodzę, że dziecko należy uspokajać w "normalny" sposób...ale każdy z nas jest tylko człowiekiem, również dziecko. Są momenty w życiu, że taki ipad czy tel może nam "uratować" życie. jeśli ktoś nie ma bladego pojęcia co znaczy bunt dwulatka - proponuję się nie wypowiadać w temacie. Chętnie wejdę z Wami w dyskusję, w momencie jak same będziecie idealnymi matkami i chętnie wysłucham rad jak wychować idealne nie płaczące i nie buntujące się dziecko. Serio. Ja mojego syna planowałam - świadomie odstawiając tabletki, to mnie nie uczyniło lepszą matką i nie zmieniło myślenia mojego syna - buntuje się jak każde inne "z wpadki". Żal czytać komentarz od panny addicted
UsuńFakt, erillsstyle - za to padło bardzo błyskotliwe stwierdzenie " Dawanie na siłę dziecku iPada, komórkę czy cokolwiek co zechce, bo nie chce jeść, płacze itp, a mamusia nie umie sobie poradzić, ze swoim idealnym bobo, bo pewnie mamusią została z przypadku..." - dziecku nie można nic dać na siłę, ale to trzeba "wiedzieć" a nie tylko się wymądrzać. I fakt, nie padło takie słowo jak piszesz, jednak nie ciężko wywnioskować z powyższej wypowiedzi pewne rzeczy. Dalsze polemizowanie na ten temat jest bez sensu. Głupiego gadani przemądrzałych panienek porostu nie trawię. Będziesz miała dziecko - pogadamy dalej. Postu w całości nie będę komentować bo poruszono temat rzekę. Natomiast co do konkursu i udziału w nim nieletniej całkowicie się zgodzę.
UsuńFakt wraz z pojawieniem się dziecka zmienia się podejście, niemal u każdego rodzica i od tego dnia najważniejszy jest tylko jeden pępek :))) Sama sie sobie dziwię (choć przed dziećmi najpiękniejszy w rodzinie był pies ), bo nigdy ( kiedy nie byłam w posiadaniu) dzieci mnie nie rajcowały, nawet obojętne było mi ich posiadanie, ale stało się mam i nie zamieniłabym świata teraz na świat z przed za nic! .... ale .... wkurza mnie takie podejście jak opisałaś, fakt sama wrzucam fotki potomstwa na fejsa, bo są ładniejsi odemnie :))), jednak konkursom mówię nie! Nie siedzę i nie wklejam słit foci bobaska na wszelkie możliwe konkursy w sieci by wygrać "śliniaczek" Kiedyś mamusie troiły pociechy przed wyjściem na spacer, fotki były z ustawki ( klisza!!) i okazyjnie a teraz codziennością. Kiedyś miało się kilkoro dzieci, mniejszą dostępność wszystkiego wiec rodzicielki skupiały sie na czymś innm niż udział w reklamie twarzy środka do czyszczenia kibli!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWiesz, jak już pewnie swoje dziecko urodzę to też zwariuję na jego punkcie. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo głupio by było nie lubić własnego syna / córki, hahaha. Mam tylko nadzieję, że w tym wszystkim będę potrafiła zachować zdrowy rozsądek.
UsuńJeśli ktoś ma poukładane w głowie przed urodzeniem dziecka to po urodzeniu nic się w tej kwestii nie zmienia ;-) Mnie jedynie zmienił się rozmiar biustu ;-)
UsuńA dzieciaki w mediach ...owszem - ale z umiarem i zachowaniem prywatności gdzie trzeba.
pozdrawiam
"Identyczna sytuacja dzieje się u mnie na fb, gdzie znajomi - którzy bądź co bądź rodzicami nie zostali raczej z powołania, a prędzej z braku posiadania prezerwatywy na sobotniej imprezie - wklejają na tablicę gołe dupy swoich pociech. Bo to przecież takie rozkoszne zobaczyć małego zasikanego Miłoszka przy przewijaniu."
OdpowiedzUsuńLOVE YOU
;-P
UsuńAha i jeszcze jedno, nie rozumiem nagonki na posiadanie dziecka, że to takie łatwe cudowne i wspaniałe....Owszem jest ale chwilami! reszta to walka! Kocham swoje potomstwo ponad wszystko ale wiele razy chciałam sie spakować i uciec... co ja mówię, nawet bez pakowania!!!! Zwiać biegnąc ile sił w nogach, by nie skoczyć przez okno! Ale zaraz po tym, widząc szczerbaty uśmiech, otrzepywałam sie z osłupienia i brałam sie do oskrobwania dzieciaków z kleju do ciasta, mąki, farby, pierza itd itd... Ps: jeżeli :firma pozwala sobie na taką politykę, nie jest poważna ...
OdpowiedzUsuńA mistrzynią przedstawiania takiej wizji rodzicielstwa jest jak dla mnie Anna Mucha. Zastanawiam się tylko, czy to ona się sama na taką "easy going" matkę kreuje czy to media z niej zrobiły mamusię idealną.
UsuńPoprosiłam o usunięcie mojego zdjęcia z konkursu i napisałam organizatorom wiadomość, że to chore, żeby konkurować z dzieckiem w konkursie gabinetu medycyny estetycznej. Moje zdjęcie skasowali, zero słowa wyjaśnienia. Szkoda gadać.
Jako matka 4-letniego chlopczyka nie rozumiem zachowan takich matek...ABSOLUTNIE! Nigdy nie udostepnilam i nie moglyabym wyslac zdjecia mojego dziecka w pieluchach badz bez. Z bardzo prostej przyczyny - poszanowania prywatnosci dziecka i wlasnej. Moje dziecko tez kiedys dorosnie i jakby sie czulo gdyby dowiedzialo sie, ze mama wystawiala na FB Jego gola dupe, dokumentowala kazdy jego rych na oczach znajomych, pol-znajomych i obcych ludzi.
OdpowiedzUsuńPoza tym nie zgodze sie ze zdaniem Ewy jakoby kazda kobieta przeistaczala sie w nieuleczalna wariatke po urodzeniu dziecka. Ja nie zamknelam sie w domu, staram rozwijac sie swoje pasje, bloguje, pracuje, a dziecko pomoglo mi, zeby lepiej sie zorganizowac z tym wszystkim.
Taki mały człowiek też ma swoją godność, za którą w pierwszych latach odpowiedzialni są właśnie rodzice. Otóż to.
UsuńCo do ostatniego zdania to oczywiście miałam na myśli strach przed staniem się maniakalną mamusią, taką jak z tekstu powyżej ;)
No nie ogarniam co się dzieje ze światem... Chcę mieć jak najmniej do czynienia z mamuśkami i innymi zachwycającymi się pomarszczonym noworodkiem na fejsie.
OdpowiedzUsuńHmm sama mam dziecko, ale rozumiem Twój punkt widzenia. I może jeszcze dodam, że teraz ludzie nie zdają sobie sprawy, że dziecko to też człowiek, a nie tylko pluszak na wystawę... może nie chcieć za kilka lat wiedzień, że matka wystawiła jego zdjęcie do rywalizacji o bon do kliniki medycyny estetycznej. No bo to tak w zasadzie jedne wnioski nasuwa :D
OdpowiedzUsuńTrue story.
UsuńMasz rację, zdjęcia dzieci powinny lądować w konkursach o tematyce dziecięcej. Tu - jest to więcej niż śmieszne. Co do dzieci na fb - mam ich coraz więcej i coraz częściej się przekonuję, że o ładne bardzo trudne. I zdecydowanie nie lubię fanatycznych rodziców brzydkich dzieci (ładne zniosę).
OdpowiedzUsuńHahaha, made my day :-D
UsuńAle też muszę przyznać, że wiele dzieci pod względem urody nie robi na mnie wrażenia ;)
Ja ostatnio dość mocno przerabiam ten temat w pracy i nie tylko. W ogóle co to jest za moda, żeby na zdjęcie profilowe dawać swoje dziecko. Czy te kobiety już tak kompletnie zatraciły siebie, że dziecko określa cały ich byt? A może faktycznie uważają, że jest ładniejsze? Sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńJa stoczyłam ostatnio walkę w pracy z taką mamuśką. Sytuacja trwa od dłuższego czasu, ale w końcu skończyła mi się cierpliwość. Jak mnie dopadła grypa żołądkowa i 2 dni spędziłam w domu nad kibelkiem to miały do mnie mamuśki pretensje, że nie było mnie w pracy. Ale jak jedna z nich wzięła wolne bo podobno dziecko chore, gorączka 39 stopni, a potem wrzuca na fejsa zdjęcia roześmianej małej, w różowych kaloszkach hasającej po deszczu to jest ok. Poza tym zrobienie mi całych 2 miesięcy wakacyjnych pracy popołudniami, bo ja nie mam dziecka. A one mają i muszą o 15 wychodzić do domu, a ja mogę siedzieć do 18 a co? Ja mam męża, kota, swoje pasje, znajomych. Zrobiłam niezły dym, mamuśka się nie odzywa. Mam spokój, ale nie popuszczę.
Aaaa i jeszcze jeden hit. Tak się stało, że na początku roku mój mąż wylądował w szpitalu. Przyszłam do pracy po nocy na pogotowiu. Zmęczona, ze zszarganymi nerwami. I co usłyszałam? Ze jak dziecko w nocy nie śpi to ma się prawo do bycia zmęczonym, a mąż w szpitalu to żaden powód. No gratuluję.
Wspolczuje, musialas rzeczywiscie trafic na matke terrorystke. U mnie w pracy sklad jest mieszany - matki lacznie ze mna, jak i dziewczyny bez dzieci. Ale nigdy przenigdy nie bylo sytuacji wywyzszania sie matek nad reszta.
UsuńTo już jest poziom master, jeśli chodzi o dyskryminację (tak właśnie - dyskryminację!) osób bezdzietnych. Bo to jest dokładnie tak jak piszesz - jesteś pełnoprawnym człowiekiem ze swoimi pasjami, zainteresowaniami itp i fakt, że nie wstajesz co noc do płaczącego dziecka nie powinien oznaczać, że masz odwalać w pracy dwa razy więcej roboty. Sama nigdy się jeszcze dzięki Bogu z taką sytuacją nie spotkałam, ale to bardzo dobrze, bo nerwowo bym nie wytrzymała. Przesada pełną gębą. Aż Ci współczuję.
Usuńcóż za abstrakcja ...
OdpowiedzUsuńMam taki sam poziom wkurwienia jeżeli napotykam na swej drodze matkę roztaczającą nad swym dzieckiem kółko nieskończonej adoracji;/
OdpowiedzUsuńOj są tacy jak pisze Evergreen, ale Ci w drugą stronę też nie są fajni. Trochę brakuje w tym wszystkim poszanowania dla siebie nawzajem. Mamuśki nie muszą eksponować pupek wszem i wobec, bezdzietni nie muszą się patrzeć krzywo za każdym razem jak trzylatek krzyknie na ulicy.
OdpowiedzUsuńTaki lajf, każde dziecię jest dla mamci najpiękniejsze, niektóre stają się nawet ich całym światem. Moim zdaniem nie ma co warczeć na siebie wzajemnie bo racja jest po obu stronach.
pozdrawiam :)
No i wszystko spoko, jeżeli to ma swoje granice. Dziecko w konkursie medycyny estetycznej albo w konkursie dziennikarskim?
UsuńLitości, błagam.
Oj jak ja się z Tobą zgadzam!!!! Zastanawiające jest to, jak przedmiotowo matki traktują swoje pociechy, odmawiając im prawa do decydowania o sobie z powodu wieku, braku świadomości. Sama, jako blogerka (no powiedzmy, choć coraz częściej słowo to ma ewidentnie zabarwienie pejoratywne)jestem w sieci, co nie znaczy, że mam upubliczniać wizerunek swoich dzieci, które, lada moment będą dorosłe i niekoniecznie szczęśliwe z racji ujawnienia zdjęć ich gołych pup w necie, kiedy były małe i nieświadome. Mam znajome, które wrzucają do sieci zdjęcia sowich niespełna rocznych córek, niemowlaków, prawie golusieńkich. I zastanawiam się: kto jest bardziej popier...ony: ja, bo od razu widzę oczami wyobraźni obrzydliwego pedofila, który wykorzystuje zdjęcie w sieci do niecnych czynów, czy takie matki-frustratki, idiotki, które z braku poszanowania dla godności własnego dziecka robią im krzywdę, a sobie wystawiają laurkę "nie-matka". Jako matka mam obowiązek stać na straży godności mojego dziecka, do cholery!!
OdpowiedzUsuńHeh, o tym samym napisałam powyżej w odpowiedzi na jeden z komentarzy do momentu, kiedy nie przeczytałam Twojej wypowiedzi.
Usuń:)
całkiem możliwe, że ten "pierdyliard lajków" pod tymi zdjęciami to nic innego, jak wynik uczestniczenia autorek zdjęć w grupach wymiany lajków konkursowych na fejsie, które wyrastają jak grzyby po deszczu. takie "poproszę o lajka pod zdjęciem córci, zrewanżuję się tym samym" i link (komentarze też się pojawiają, żeby niby wszystko usankcjonować, ale bardzo łatwo poznać, kiedy są fejkowe).
OdpowiedzUsuńbyłam w lekkim szoku, kiedy trafiłam na ten proceder jakiś czas temu i zobaczyłam jego ogrom. taka konkursowa mafia. oczywiście kiedy ktoś zwróci na to uwagę, takie osoby mają też zwyczaj krzyczeć najgłośniej w swojej obronie.
więc może nie ma co sobie strzępić nerwów, bo to walka z wiatrakami. ewentualnie można zwrócić uwagę organizatorom, jeśli na przykład liczba głosów przy jakimś wpisie konkursowym wzrasta podejrzanie szybko, żeby zbadali sprawę. a najlepiej wziąć głęboki oddech i wyłączyć komputer. :)
Już się właśnie wyoutowałam z tego konkursu. Nie będę sobie nerwów szargać.
OdpowiedzUsuńHaha! O czymś takim jeszcze nie słyszałam :)) Choć mnie zdjęcia dzieci znajomych nie przeszkadzają (byle nie w nadmiarze), to takie konkursowe "księżniczki" to ... horror... Bo o ile zdjęcie na profilu obejrzą nasi znajomi, tak w takim konkursie mnóstwo obcych ludzi...
OdpowiedzUsuń