Świadomość wyboru
W pierwszych miesiącach prowadzenia bloga coraz częściej łapałam się na tym, że ubrania nosiłam jednorazowo. Wiadomo - obserwatorzy żądni nowinek, a kilkakrotne pojawienie się w tym samym swetrze czy sukience ocierało się o modowe harakiri. I tak ulubione ciuchy - wcześniej noszone uparcie aż do (dosłownego) zmęczenia materialu lądowały na dnie szafy. Parcie na "bycie in" objawiało się pustym kontem i uginającymi się pod ciężarem nowych ubrań półkami. Czasami czułam się jak zwariowany chomik biegnący w nieustająco przyspieszającym modowym kołowrotku. Ciągle chciałam mieć coś nowego, bo a) akurat to było modne, b) właśnie odkryłam fajną spódnicę na blogu koleżanki, c) do zdjęć nie pasowała mi żadna inna bluzka, d) stojąc przed lustrem w przymierzalni przekonywałam siebie, że moje życie bez tych nowych czerwonych rurek nie będzie już takie samo.
Paradoks polegał na tym, że miałam miliard ubrań, a nie miałam w czym chodzić. Za duży wybór, zbyt kiepska jakość, zero sensu i logiki w zakupach.
Opamiętałam się przy którejś z przeprowadzek. Kilkanaście wielgachnych kartonów ciuchów, które w ogóle do mnie nie przemawiały. No bo ani to mój styl, ani to ładne, ani praktyczne. Dość! Coś z tym trzeba w końcu zrobić! Prawie 3/4 oddałam koleżankom, te droższe sprzedałam na Allegro, najgorsze jakościowo po prostu zostawiłam przy śmietniku. Moja szafa stała się przejrzysta i wyposażona w ulubione rzeczy. Ulubione na tyle, że na blogu pojawiają się czasem aż do znudzenia. Czarne botki z przezroczystymi obcasami, klasyczna skórzana ramoneska, szalona sukienka z gorylem, w której przetańczyłam połowę zeszłorocznych wakacji. Za nic mam komentarze pod postami, że ciągle to samo i że wieje nudą. Nie zarabiam milionów (jeszcze), nie mam męża - sponsora, pan listonosz nie zasypuje mnie codziennie setką paczek - niespodzianek, a ubrania choć są w moim życiu ważne, to nie najważniejsze. Nie mówię, że żyje w zakupowej ascezie, ale do mojej garderoby trafia teraz tylko to, co naprawdę mi się podoba. I choć zdarza mi się zaszaleć, staram się zachować zdrowy rozsądek i nie sugerować się tym, co widziałam u innych.
Strasznie wścieka mnie odzieżowy wyścig szczurów niepotrzebnie lansowany przez marki, ale i też przez blogerki. Ludzie, ogarnijcie się! Przeciętna nastolatka nie posiada 14-częściowej szafy, Hunterów we wszystkich kolorach tęczy i kolekcji okularów przeciwslonecznych po 1200 zł od pary! Nie ma się co zadręczać brakiem najmodniejszej sukienki w czarno - białe romby, jeżeli nie jest w Twoim stylu. No bo czy naprawdę jej potrzebujesz? Czy chcesz ją dlatego, bo mignęła Ci w ostatnim poście popularnej blogerki?
Świadomość wyborów, a nie ślepe podążanie za tłumem. Chyba tego najbardziej brak mi w naszej polskiej blogosferze.
sukienka - h&m, naszyjnik - Atmosphere, buty - Asos, pierścionek - ?
Wyglądasz cudownie, choć przyznam że mam słabość do sukienek w tym fasonie i tą chętnie bym Ci wygrała to buty po prostu mnie zahipnotyzowały
OdpowiedzUsuńDzięki Iwona!
Usuńzgadzam się z Twoim postem w 100% :) ja akurat w swojej szafie nie mam "typowo bloggerskich ubrań/dodatków", ale czasem też patrząc na niektóre zestawy na blogach myślę sobie "ale piękne spodnie/bluzka! chciałabym to mieć!", ale przeglądając później 100 blogów z taką samą rzeczą odechciewa mi się :) i przyjęłam zasadę: na blogu wstawiam to co noszę na co dzień i nawet jeśli po raz kolejny będę miała te same buty czy inną rzecz na sobie to trudno. tak się ubieram i to chcę pokazać ludziom.
OdpowiedzUsuńa co do Twojego zestawu - jesteś niesamowicie zgrabna i pięknie wyglądasz w takich sukienkach! zestaw cudowny :)
Ja tak mam ze słynnymi asymetrycznymi szortami z Zary. Kupiłam je 3 miesiące temu i teraz nie mogę na nie patrzeć, mimo, że miałam je na sobie zaledwie dwa razy - bo są wszędzie.
UsuńDzięki piękne za komplement, miło mi!
Co do posta, to zgadzam się z Tobą w stu procentach. Mam to samo i może w końcu przyjdzie taki dzień, który pozwoli mi na totalną rewolucję mojej szafy. Co do outfitu - pięknie wyglądają te szpile z białą sukienką. Cudeńko.
OdpowiedzUsuńBiały ze srebrem - idealne, "mroźne" połączenie na lato.
Usuńta sukienka jest obłędna, aż nie wierzę że to h&m :)a z ciuchami od jakiegoś czasu robię podobnie, ograniczam się przy zakupach szczególnie w lumpexach bo tam można łatwo popłynąć :)
OdpowiedzUsuńDokładnie - czasem w lumpeksach kupuje się wszystko, bo tanio, a potem się okazuje, że wszystko leży i gnije w szafie. Bez sensu. Też się na tym często łapałam. Ale z drugiej strony potem nie miałam problemu z pozbyciem się takich rzeczy z szafy, bo przez to, że niewiele kosztowały nie miałam do nich zbyt dużego sentymentu.
UsuńA sukienkę zamówiłam w sumie trochę przez przypadek, ale jak ją przymierzyłam to była miłość od pierwszego wejrzenia :-D I jak na h&m nawet nie wygląda tanio czy tandetnie, a kosztowała chyba 35 euro.
Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Mam dokładnie to samo (w sumie Ty miałaś :P ). Czekam na ten dzień, który zmusi mnie (wypędzi wielkiego lenia) i zrobi porządną rewolucję w szafie...
OdpowiedzUsuńZestaw jest idealny! Sukienka pięknie prezentuje się ze szpilkami.
Jakieś pół roku temu dokładnie te same myśli do mnie dotarły, stałam się chomikiem w pędzącym kołowrotku z Twojego posta. Jednak się opamiętałam i przestałam kupować duże ilości, niestety przede mną jeszcze czas pozbycia się nagromadzonych ubrań, których nie noszę, ale mam nadzieję,że dzielnie to zniosę i moja szafa będzie pełna samych rzeczy, które uwielbiam i które w 100% czuję:)
OdpowiedzUsuńco do zestawu- cudowne połączenie! sukienka jest śliczna, a buty po prostu wymiatają!
Śmiało sprzedawaj! Pozbędziesz się starych ciuchów, zyskasz miejsce w szafie i kasę na nowe ciuchowe inwestycje.
UsuńDawno tu jakoś nie wchodziłam, więc powiem że ten kolor włosów mi do Ciebie pasuje, łagodzi Twoje rysy :) a co do tematu mam to samo z ciuchami :( ciągle obiecuje sobie że zrobię z tym porządek, a jak na razie nic z tego nie wychodzi...
OdpowiedzUsuńA ja Ci się przyznam, że w duchu ciągle tęsknię za bardzo ciemnym blondem i chyba za kilka tygodni się skuszę, bo średnio dobrze czuję się w tym kolorze. Ten jest w sumie wymuszony przez wpadkę z ostatnią fryzjerką, która zamiast ciemnego blondu a'la Kate Rozz walnęła mi na głowie burgrund. Masakra.
UsuńCiekawy tekst, również zgadzam się z Tobą w tej kwestii i tak samo jak ty musiałabym zrobić konkretny przegląd swojej szafy.
OdpowiedzUsuńA co do stylizacji to bardzo podoba mi się sukienka. Pięknie leży i widać, że jest dobrej jakości.
Śliczne, klimatyczne zdjęcia i bardzo ładna prosta stylizacja a jeśli chodzi o ubrania to myślimy identycznie. Bardzo łatwo zapędzić się w kozi blogerski róg. Czuję ten dyszący oddech nowości ubraniowych na moich plecach.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Oj łatwo, łatwo.
UsuńNo cóż, coś musi byc winne nie rosnącej popularnosci i byc pzyczyna tej ktora rosnie u kolezanki z ktora w tym samymc zasie zakladalo sie bloga. Przeciez na pewno nie chodzi o to cos w styli tylko o o to, ze ma najnowsza kiecke z H&Mu i piec par super top modnych sandałów z Zary po 300 zł kazda..
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Toba rekami i nogami ze tak to poetycko ujme :))
wygladasz super zjawiskowo :)))
bardzo elegancko, subtelnie i kobieco:)genialne zdjęcia i ten Twój przeszywający wzrok-super:) Daggi cudownie wyglądasz w bieli:) post bardzo na czasie i niestety prawdziwy:(:(:(
OdpowiedzUsuńDaggi?
UsuńChyba pomyłka ;)
Przybij 5! Czytam wpis i myślę true story. Takie dziewczyny, które pokazują na blogu jakaś rzecz raz są po prostu niewiarygodne, codzienność to nie czerwony dywan:) potem małolaty wchodzą na blogi "topowych" blogerek, które non stop mają coś super-ekstra-mega fancy i wpadają w kompleksy albo wypruwają sobie (lub rodzicom) żyły że kupić to czy tamto, bo przecież nikogo normalnego nie stać na taką ilość ciuchów. Dlatego podoba mi się to co robi Asia ze Styledigger, slow fashion i podejście z głową... a nie tylko, żeby się 'nachapać'.
OdpowiedzUsuń]
Styledigger - klasyka ruchu slow fashion, że to tak sobie pozwolę nazwać, ale dla mnie osobiście trochę aż za "slow". Osobiście jednak kupuję więcej ciuchów i chyba jestem bardziej podatna na zmieniające się trendy.
UsuńAle sama idea i blog Asi - super!
Piekne zdjecia, pozazdroscic Pana Fotografa. Mam tak samo jak Ty, po kupowaniu jak wariat rzeczy do mnie niepasujacych ( zakiecik typy chanel dla przykladu), powoli zaczynam bardziej swiadomie wybierac ubrania, ktore naprawde mi sie podobaja a nie jakies zapchaj dziury przez ktore nie domykam mojej szafy. Najgorzej jest u mnie z porzadkami, nie potrafie nic wyrzucic, bo wiadomo wszystko nowe i moze kiedys sie przyda hehe i tak leza od lat. Przydalaby mi sie jakas przeprowadzka i wtedy nie bylo by wyjscia. pozdrawiam i milego dnia! Monia
OdpowiedzUsuńA ja się już wyzbyłam kurczowego chodowania ciuchów w szafie. Jak czegoś nie noszę dłużej niż pól roku to bez zbędnych ceregieli ląduje na ebayu.
UsuńZa miłe słowa odnośnie zdjęć dziękuję - przekażę małżowi, z pewnością się ucieszy.
ja tez mam pierdyliard rzeczy w szafie, a noszę w kółko tylko niektóre z nich, jak bordowe rurki -mój najlepszy zakup ostatnich dwóch lat (chociaz kupiłam je na wyprzedaży, chyba miesiąc po tym jak przestały być już modne).
OdpowiedzUsuńBardzo Ci pasuje taki fason kiecki, robi Ci piękne proporcje :)
Ja dla odmiany uwielbiam blogi, na których te same ciuchy są milion razy w milionie zestawów.
OdpowiedzUsuńAle też zauważyłam, że świadomy wybór przez niektórych odbiorców jest traktowany jako nie znajomość trendów szczególnie w azteckie wzory, czarno białej pasiastej mody itd. Nie masz tego co wszyscy, znaczy nie znasz się ha ha cóż niestety...
Ja od progu to znaczy od banera ostrzegam "Nie jestem modna" dzięki temu już nie dostaje sweet komci - ubierz to, ubierz tamto bo modne
He, he - dobra taktyka :-D
Usuńmam tak samo :) od pół roku trochę się rozpędziłam i teraz zaczynam to zauważać.... czas na zmiany :) pozdrawiam i zapraszam do wzajemnej obserwacji:)
OdpowiedzUsuńhttp://petiterobe-noire.blogspot.com/ i na fb
Zgadzam się, ten konsumpcjonizm właściwie w każdej dziedzinie jest straszny. Nowy ciuch, nowy telefon, nowy laptop, nowy samochód ...
OdpowiedzUsuńMnie, paradoksalnie, blog wyleczył z zakupoholizmu, i teraz z przyjemnością odnajduję nowe/stare rzeczy we własnej szafie :)
Donie też jakoś teraz bardziej świadomie dotarło, że w sumie mogę sobie kupić wszystko, tylko po co? I tak nie miałabym nawet tylu okazji, żeby potem to wszystko ubrać.
UsuńŚwietnie to ujęłaś, wiele dziewczyn zapewne ma ten sam "syndrom". Ja również niedawno zaczęłam się zastanawiać nad tą samą kwestią. Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twoją notkę, nie chce skończyć "z pustym kontem i wieszakami uginającymi się(...)". Natomiast abstrachując od treści, Ty wyglądasz tak kobieco i delikatnie w tej sukience, że co chwila przewijam każde zdj z osobna:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
super zdjęcia!!! zgadzam się z twoim postem w każdym słowie ale w modzie dziecięcej nie jest wcale lepiej:) pozdr i zapraszam do nas
OdpowiedzUsuńSwietny post. Daje do myslenia
OdpowiedzUsuńA co do stylizacji - wyglądasz pięknie
piękne drzwi :-)
OdpowiedzUsuńSukienka przepięknie prosta. Idealnie rzeźbi talię, pokazuje idealną kobiecą figurę ;)
OdpowiedzUsuńTy masz sama w siebie takie szałowe wcięcie w talii czy to Chodakowska? Bo jeśli to wpływ jej ćwiczeń, zabieram się do roboty! Wyglądasz niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńTo o czym piszesz, przechodziłam sama na samym początku blogowania - kiedy tylko widziałam jakąś rzecz na blogach, od raz chciałam ją mieć. Ale z pewnych rzeczy po prostu się wyrasta. Przynajmniej powinno się wyrastać ;)
Trafilas w sedno z tym nadmiarem ubran w szafie. Mam podobnie: sporo ubran a gdy chce wyjsc to nic nie pasuje. Sama musze zrobic generalny przeglad i porzadek w szafie no i oczywiscie inwestowac w dobre gatunkowo i o prostych krojach ubrania.
OdpowiedzUsuńdobrze napisane :) blogerka która pokazuje to w czym faktycznie chodzi(nawet jeśli dany ciuch pojawia się już setny raz) jest dla mnie bardziej wiarygodna i chętniej przeglądam takie blogi. Przebieranie się do zdjęć jest dla mnie bez sensu ;/
OdpowiedzUsuńsuper! Mi się podoba, ponadczasowa klasyka !
OdpowiedzUsuńsuper post;)
OdpowiedzUsuńzgadzam sie z opinia powyzej, ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńTwoja stylizacja rowniez na duzy plus, zapraszam do siebie
o! I tutaj się z Tobą absolutnie zgodzę!!! Nawet dziś u mnie na blogu w pewnym sensie podobny temat - ciuchy sprzed lat i trochę kreatywności potrafią wyczarować fajną letnią stylizację. Są faktycznie trendy, które szalenie mi sie podobają, ale nie ma w tym sezonie koszuli w czarno-białe pasy, ani spódniczki w romby, bo po prostu mi sie to nie podoba i tyle. Fajny post i świetny look!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam dokładnie takie samo zdanie... co więcej wydaje mi się, że takie własnie powinno być podejście do ciuchów i ....blogowania... nie lans, tylko właśnie pokazywanie jak można łączyć zestawy, dodatki, gdzie można znaleźć/kupić - fajne/oryginalne/uniwersalne/niedrogie/ ubrania/buty
OdpowiedzUsuń/dodatki... jak kupować/łączyć/malować.... jak je nosić... przedstawiać te same rzeczy w różnych zestawieniach etc ... ;)
pieknie wygladasz :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie w wolnej chwili :)
Jakis czas temu doszlam do tego samego wniosku co ty, nie kupuje jak szalona tego co popadnie, staram sie dwa razy zastanowic przed zakupem czy naprawde potrzebuje danej rzeczy. Krotko mowiac zgadzam sie z toba w 100%.
OdpowiedzUsuńA co do zdjec i stylizacji- PIEKNIE! Cudowna sceneria, a ty jak ksiezniczka!
dobry tekst, zgadzam się z Tobą w 100%. Ostatnio był szal na czarno-białe paski, kupowali je wszyscy, na ulicy połowa osób je miała na sobie, a ja tego szału nie rozumiałam i w dalszym ciągu nie rozumiem..
OdpowiedzUsuń+ świetne tło do zdjęć!<3