Studded shorts and ombre shirt? Gosh, I am so last season
Po ponad dwóch latach prowadzenia bloga i uganianiu się za każdą możliwą nowością, którą na piedestał "must have" wynosiły kolorowe magazyny osiągnęłam etap wewnętrznego spokoju i modowej stabilizacji. Noszę to, co mi się podoba. Nierzadko odkrywam coś o co najmniej jeden modowy sezon za późno, a czasami zdarza mi się wybrać coś ciekawego wcześniej niż inni. Aktualnie jestem w fazie zachwycania się ćwiekowanymi szortami (again) i efektem ombre na ubraniach (again, too).
I podczas gdy inni wyrywają sobie z rąk burgrundową mini w Zarze, ja w spokoju delektuję się swoimi zdobyczami. Ubieram się dla siebie, nie dla Was. Kupuję bardziej świadomie. Poznaję nowe marki i projektantów, którzy szyją w zgodzie ze swoją ideologią. Spokój, harmonia, szfiarskie zen - a jednak to możliwe.
P.s. Koszula jest pognieciona celowo. Taka tam, artystyczna wizja.
P.s. 2 Gorącymi brawami witamy moją nową obsesję - szpilki w szpic.
i idealna ta Twoja harmonia :)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie sie z Toba zgadzam, nie warto slepo podarzac za moda bo tylko w tym bedziemy wygladac dobrze w czym sami sie dobrze czujemy.
OdpowiedzUsuńTobie sie to udalo, mimo ze juz poterminowo wygladasz olsniewajaco i mnie sie to naprawde podoba.
pozdrawiam Kasia
Fajnie wygląda te efekt ombre, przechodzący z koszuli na spodenki :D Z daleka wydaje się, że to taki kombinezon :)
OdpowiedzUsuńfajna stylizacja, a może skusisz się na ocenę stroju z męskiego punktu widzenia? :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Wyglądasz fenomenalnie.. :)
OdpowiedzUsuńEfekt rewelacyjny :) w ogole bardzo udana stylizacja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
super! sledze na bloglovin!
OdpowiedzUsuńNo to powiem tak. Po pierwsze masz 100% racji, ubieramy się dla siebie a nie dla innych. Ja muszę się tej sztuki nieuganiania za trendami jeszcze nauczyć ale wydaje mi się, że powoli wdrążam się w temat. W chwili obecnej moro zawładnęło całym światem mimo, że wojny jako takiej nie ma. Każdy ma coś moro. Po drugie buty jak już pisałam są prześliczne, na nodze wyglądają jeszcze lepiej niż na zdjęciu mimo, że i tam zachwycały. Twoje nogi są tak długie w tym stroju, że pozazdrościć Ci ich może nie jedna modelka. A kolczyki masz prawie takie sama jak Anna Della Russo zrobiła dla h&m więc po co wydawać dużo kasy skoro glitter jest spoko! Uff na razie to wszystko z mojej strony :D:)
OdpowiedzUsuńbluzeczka cudna :)
OdpowiedzUsuńNo i super:]Też wyznaję zasadę,że ubieramy się dla siebie nie dla innych:)
OdpowiedzUsuńA poza tym świetne te Twoje ombre-zestaw idealny:*
koszula jest super! w ten sam deseń zrobiłam spodenki.
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie kolor Twoich wlosow! piekne ombre, koszula jest super!
OdpowiedzUsuńno i wyszłaś na tym świetnie
OdpowiedzUsuńcudowna koszulka ;)
OdpowiedzUsuńNo to gratulacje, ze po 2 latach zaczelas wreszcie ubierac sie dla samej siebie, a nie na pokaz i dla blogaska :-) Moze wolny, ale zawsze to jakis postep. Teraz jeszcze utemperuj swoja chamska strone osobowosci i bedzie git!
OdpowiedzUsuńhej anonimowy,poczekaj jak Cie podsumuje Pani Modowa,bo oczywiście riposty ma tylko do negatywów. A tam gdzie OCH i ACH nad jej ubiorem,rzecz jasna zostaje no comment. Jak rzucam okiem na takie wypociny o tym wszystkim to mnie śmeich ogarnia....sara
OdpowiedzUsuńBardzo butne stwierdzenie, ale chyba uzasadnione :) Jak nie jestem fanem butów z wysmuklonymi czubkami, tak te mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńPodobne motto powinny uznawać wszystkie blogerki: ubieramy się dla siebie, nie dla kogoś, co jest równoznaczne z tym, że zakładamy to, w czym się dobrze czujemy, a nie coś, co narzucają nam lookbooki, czasopisma czy projektanci. Szpilki w szpic never! :<
OdpowiedzUsuńNo więc kiedyś Cię złapię i ukradnę te nogi w tych butach :DD
OdpowiedzUsuńUwielbiam szpice!
Ale coś mi nie gra w Twoich włosach, chyba za ciemne.
Ścisk :*
Cudowne szpilki <3
OdpowiedzUsuń