O parciu na szkło, gazety i na nowych followersów, czyli co się z wami dzieje blogerzy?

Mam bloga ze stylizacjami, więc jestem blogerką. I - czasem patrząc co dzieje się dookoła - odnoszę wrażenie, że na tym wszystkie podobieństwa do innych blogów modowych się kończą. Posiadanie własnej strony i parcie na wypromowanie jej jest dziś tak silne, że aż odpychające. A nawet obrzydliwe, powiedziałabym. Omówmy to na przykładach.

Przypadek 1 - "Postuję codziennie, bo to dobre dla statystyk".

Takiej rady udzieliła podobno dość znana blogerka X zdobywającej coraz większą popularność w sieci blogerce Y. Ta druga sumiennie przykłada się więc do tego, aby na jej blogu nie wiało nudą i co drugi dzień, ba! - nawet codziennie - publikuje zlepki zdjęć z telefonu ( coca - cola w butelce, zdjęcie mostku nad rzeczką, czarnego kota przechodzącego ulicą), tysiące inspiracji, wlepia kolaże z ciuchami, a czasem sam "łysy" tekst przepraszający za długą nieobecność / przerwę na blogu spowodowaną sesją / wyjazdem / chorobą psa czy brakiem fotografa na poziomie. Toż to też się liczy jako nowy post. A statsy lecą.

 Osobiście znam dziewczynę, która jeżeli nie wstawi zdjęć na bloga chodzi spięta jak agrafka i tylko wciśnięcie guziczka "opublikuj" jest w stanie przyprawić ją o rodzaj euforii porównywalną z osiągnięciem tantrycznego orgazmu. Dopiero wtedy owa blogerka ma poczucie w pełni spełnionego obowiązku, jej życie nabiera sensu, a rozmowa z nią staje się nagle łatwa i przyjemna. W napięciu pod koniec dnia zasiada do czytania wszystkich "komci" z rzetelnym postanowieniem odpowiedzenia na każdy jeden i odwiedzenia strony komentującego w ramach odwdzięczenia się. Pytam: Po co to robisz? Bo jestem im to winna - wykrzykuje, obruszając się, że nie znam podstawowej zasady wzajemności na blogach : ty mi napiszesz coś miłego, to ja tobie też. Amen.

Nie muszę chyba dodawać, że moja znajoma żyje siecią i blogiem bardziej niż swoim realnym życiem. Ma do perfekcji opanowany wirtualny PR, wie, co napisać, aby ludzie ją kochali i zabijali się o to, żeby choć raz spotkać ją na ulicy i zamienić z nią kilka słów. Jednak na ulicy nie spotkają jej nigdy. Dlaczego? Bo wtedy wyszłoby na jaw, że w internecie jest o wiele ciekawszą osobą niż na co dzień. I gdy zamyka się klapka najnowszego Mac'a stoi przed Tobą zwykła, nieszczególna dziewczyna, która nie wie jak żyć i komunikować się z otoczeniem bez komputera przy boku.

Smutne to.

Przypadek 2: "Mam kilka tysięcy fanów na FB, więc jestem guru wszechświata".

Chcąc nie chcąc przychodzi mi tu do głowy ostatni tekst Bardzo Znanej Blogerki na mój temat, coś w stylu " Śmieszna blogereczka, ze swoimi śmiesznymi stylizacjami, śmiesznymi zdjęciami i ze śmiesznymi 200 obserwatorami". Nie po raz pierwszy spotykam się z oznaką totalnej ignorancji i wszechzajebistości pośród dziewczyn, które zdobyły w modowym światku jakąś popularność.

 Noszenie wysoko głowy jest co najmniej wprost proporcjonalne do przybywającej liczby obserwatorów danego bloga, co skutkuje mylną dedukcją, iż mając za sobą 10-cio tysięczny tłum na Facebooku mogę powiedzieć wszystko, wszystkich obrazić, a także wydać osąd, że JA i TYLKO JA wiem o co kaman w modzie na najbliższe dwa sezony. Irytuje mnie to tym bardziej, iż jako, że nie należę do niewiast osiągających w tym roku pełnoletność ( a prędzej obchodzącą niedługo dziesięciolecie tej pełnoletności :-P) nie przywykłam do pyszenia się i obsmarowywania ludzi przez małolaty, które to pozjadały wszystkie modowe rozumy.

Zawsze ciekawi mnie o jaki odsetek fanów ich profil stałby się uboższy, gdyby nie sławetne konkursy na "lajki", które można spotkać w co trzecim poście, skutkujące rzeszami fanów-widmo lub takimi, którzy na danym profilu byli tylko raz chcąc zgarnąć bon na 100 zł do wydania w Stylowych Butkach.

Trochę pokory, dziewczyny! Nie zaszkodzi.

Przypadek 3: "Skamlanie o głosy, hajpy i udostępnianie na tablicy".

Słowa "skamlanie" używam tu z pełną premedytacją, bo nic innego adekwatnego do stosowanych praktyk blogerek na Fb nie przychodzi mi do głowy. Rozumiem, że zdarzają się świetne konkursy i inicjatywy, w których nagrody są warte świeczki  i prosimy wtedy o głosy na swoją stylizację. Sama w ten sposób dostałam się na ostatnie warsztaty z redaktorką ELLE na minionej VI edycji Fashion Weeka.

Ale jak widzę publikację każdego zdjęcia z outfitem z dopiskiem "Please hype" i to kilka razy dziennie, to krew mi się w żyłach gotuje. Jak blog jest dobry i osoba go prowadząca ma jakiś styl to taki blog sam zdobędzie wiernych czytelników, ludzie sami będą chcieli Cię czytać, oglądać i odwiedzać. Prośba o lajki, hajpy, udostepnianie itp jest po prostu żenująca i moim zdaniem świadczy o niepohamowanym wręcz parciu "bycia sławną" wyrocznią mody. Czy widziałyście kiedyś chociaż jedną sławną międzynarodową blogerkę, która błaga o wciśnięcie przycisku + 1 do zajebistości?! Moda to sztuka i trzeba mieć do niej choć trochę talentu, smykałki czy choćby gustu, a nie widziałam jeszcze takiego przypadku, żeby grupowe wsparcie polajkowanej stylizacji uczyniło ją nagle "hot hot hot". Najlepszą anegdotą podsumuwującą powyższe stwierdzenie była stytuacja na ostatnich zakupach Siemensa, gdzie osoby, które wygrały głosami internautów mając do wyboru ogrom sklepów w Złotych Tarsach udawały się do ...CCC.

No comment.


Wnioski z powyższego tekstu nie napawają optymizmem. Odnoszę wrażenie, że tylko nieliczna grupa osób prowadzi bloga w dzisiejszych czasach nie dla zysku, lansu czy chęci zaistnienia w modowym show - biz. Pominę już mrożące krew w żyłach historie wyłudzania od firm czy polskich projektantów ubrań za free, tylko dlatego, że nazywam się XYZ i prowadzę bloga, który ma 5 tysi odsłon dziennie. Bądź też fochy, że nie dostałam jeszcze paczki z ciuchami z najnowszej kolekcji, a jej premiera była już 3 dni temu.  Poziom wstydu i zażenowania słuchając takich kwiatków sięga u mnie wtedy zenitu.

Profil eve-r-green na Facebooku ma dziś 842 followersów. Po dwóch latach prowadzenia bloga większość z Was prychnie na taki wynik. A ja jestem dumna, że 842 osoby same, bez przymusu przyłączyły się do mojego fan page'a i są w niego aktywnie zaangażowane.

Mniej parcia na szkło, więcej prawdziwej pasji na blogach- tego życzę i sobie i Wam.


kategorie:

77 komentarze :

    1. Moim zdaniem dobrze że ktoś podejmuje taką dyskusje. Ostatnio mam wrażenie że jak otworzę lodówkę to wyskoczy mi jakaś "słynna" bloggerka.

      OdpowiedzUsuń
    2. Mam identyczne odczucia już od dawna;Boje się, że ten fenomen jeszcze bardziej się pogorszy, gdyż z dnia na dzień przybywa setki blogów, które w 2 dni chcą zostać Fashionelką,ich komentarze i odwiedziny są bezwartościowe, konczą się na jednym słowie "ślicznie, obserwujemy?";To samo tyczy się żenujących cotygodniowych konkursów i kiepsko sfotografowanych stylizacji; Robi się z blogosfery jeden wielki śmietnik ( przepraszam za wyrażenie), a strony wartościowe mają po 60 fanów;Niestety od kiedy blogowanie stało się masowe, jego jakość spadła do minimum.

      Ps. Z góry przepraszam jeśli ktoś poczuł się urażony; Jest to moja prywatna opinia;
      Pozdrawiam

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Zgadzam się prawie w zupełności, chociaż jedno stwierdzenie trochę mnie poraziło "kiepsko sfotografowane stylizacje" - a pomyślałaś może, że ktoś nie ma kasy na fotografa, albo aparat z jakimś tam odjechanym obiektywem? Chyba chodzi o to jak jest się ubranym, a nie jak dobrze przerobiło się fotkę w photoshopie. Ale ogólnie komentarz na +, bo szkoda tych naprawdę wartościowych stron, blogów.

        Usuń
      2. Ptysia chodziło mi dokładnie o to, że często widzę zdjęcia w tym stylu np. elegancka dama w 12 cm szilach na tle stodoły albo inne niestosowne tła do stylu jaki reprezentuje blogekra; serio rusza mnie takie coś,naprawdę wystarczy kilka szczegółów, aby poprawić jakość i estetykę zdjęcia. Znam blogerkę np. Miss Ferreirę, która robiła sobie zdjęcia kompaktem przez długi czas i wcale nie miała lustrzanki, ale miała poczucie estetyki, aby wyjść przynajmniej na chodnik i sfotografować stylizację.

        Usuń
      3. Zrobienie porządnego technicznie zdjęcia to nie kwestia kasy, a odrobiny dobrych chęci- wystarczy poszukać na maxmodels, deviantarcie albo digarcie ludzi ze sprzętem, którzy chętnie umówią się na sesję. No ale zamiast prowadzić bloga profesjonalnie, łatwiej jest niektórym sięgnąć po cyfrówkę i trzepać fotki na automacie.

        Usuń
    3. Nie wiem, jak w blogosferze było powiedzmy rok-dwa temu, bo bloga prowadzę od 4 miesięcy, ale zauważałam, że ostatnio sporo krytyki spada na blogerki - na innych blogach, forach itp. Twój tekst jest celny, sporo w nim racjonalnych argumentów, ale mnie ciekawi, co sądzisz o samym zjawisku? Czy krytyka pojawiała się dlatego, że ostatnio przybyło bardzo wiele nowych blogerek (nomen omen takich jak ja ;)), które nie znają się na rzeczy i zaniżają poziom ogólny, czy też może dlatego, że o blogerkach coraz częściej mówi się w mediach w kontekście zarabiania pieniędzy i stąd bierze się wzajemna zawiść w grupie oraz zazdrość z zewnątrz, że ktoś może dostawać upominki, czy nawet kasę "za nic"...

      Ciekawa jestem Twojej opinii
      Pozdrawiam ciepło.
      Lona

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Nie wiem o jakiej krytyce mówisz dokładnie. Ogólnie blogerki, zwłaszcza chyba te modowe, irytują "zwykłych " śmiertelników. Oni widzą Cię jako pustą cizię wyginającą się do aparatu w najnowszej bluzce i bucikach i szufladkują jako osobę, której jest to głównym celem w życiu. A że jeszcze się na czymś takim da zarobić? Sama przyznasz, że dla przeciętnej Pani Nowak, kasjerki z supermarketu, tyrającej po 10h dziennie dla opłakanej wypłaty coś takiego może być irytujące i ja to rozumiem. Problem pojawia się wtedy, kiedy ten nasz blog i wyginanie się do zdjęć staje się celem w sobie, a nie jest on dodatkiem, hobby i rozrywką. Popularność blogów (zwłaszcza, że wydało się, że można na nich zbić fortunę) rośnie w zastraszającym tempie, a krytyka - i moim zdaniem słuszna - jest wtedy, kiedy taka osóbka, lat 13, zakłada bloga z myślą "Pierdol studia, zostań tap madl, faktorem X czy blogerką właśnie". Żyjemy w czasach, kiedy telewizja i internet mami nas szybką i łatwą karierą, więc dużo ludzi chce się o tym przekonać na własną rękę. Tyle, że do tego - jak pisałam - potrzeba choć odrobiny talentu i gustu, bo bez tego niestety daleko się nie zajedzie. Więc nie dziwi mnie krytyka blogerek jako takich ogólnie, bo jest dużo blogów nastawionych na reklamy i zarobek, a do świata - tu akurat mody - nie wnoszą totalnie nic, zaniżają tylko poziom i przynoszą więcej wstydu niż pożytku.

        Usuń
    4. Jestem pod wrażeniem twoich postów .Jako jedyna masz dystans do mody.Nie epatujesz autopromocją , codziennymi outfitami i całym tym kochani ,buziaczki całuski ,,PLEASE HYPE,,..Wymiotować się chce...Bywasz w tv ,zdobywasz nagrody i popularność Twoja rośnie a nadal pozostajesz normalna.Nie wyciągasz łapy do projektantów krzycząc daj mi lub puszczę Ci posta o marce ale zapłać.Innym bije palma i jest to coraz bardziej widoczne.Blogowanie staje się biznesem a nie pasją i zabawą.Nie wspomnę już o fatalnym traktowaniu innych którzy także często przyczyniają się do promocji bloga...

      OdpowiedzUsuń
    5. wlasnie znalazlam komentarze;)
      rewelacyjny post x

      OdpowiedzUsuń
    6. Szanuję Cię i obserwuję właśnie dlatego, że stanowczo i bardzo racjonalnie podchodzisz do tego co robisz. Gratulacje.

      OdpowiedzUsuń
    7. Jakież to prawdziwe :) Dobrze, że ja zachowałam zdrowy rozsądek i żyje sobie spokojnie nie przejmując się w cale takimi głupotkami :)

      OdpowiedzUsuń
    8. Szczera i bolesna prawda! Pozdrawiam:)

      OdpowiedzUsuń
    9. Amen. zgadzam sie z Toba. sama bloga prowadze od stycznia tego roku, mam dopiero 68 obserwatorow i wcale mnie to nie boli. nie 'chadzam'po blogach tylko po to, zeby zostawic komentarz typu 'slicznie, obserwujemy', bo dla mnie jest to po prostu smieszne. komentarze zostawiam, jesli naprawde cos mi sie podoba, a nie 'zeby sie komus przypodobac' i zeby po prostu byl. nie mam lat nastu, pracuje zawodowo i bloga prowadze z pasji, mimo ze moje zdjecia nie zawsze sa extra. Choc jestem w tym swiatku od stycznia, to zdazylam zauwazyc te dziwne rzeczy, ktore tu sie pojawiaja. moze kiedys bede miala wielu obserwatorow, moj blog bedzie znany, ale nie dam sie zwariowac, bo nie samym blogiem czlowiek zyje:)

      OdpowiedzUsuń
    10. tak jak w zyciu sa i tacy i tacy. czytelnicy sami wybiorą. w kazdym razie jesli mialabym oceniac Ciebie, to swietnie piszesz i fajnie sie Ciebie czyta...zastanawiam się co Cie sklonilo do tego, aby dac taki upust swojej złości:)masz pazura i to jest fajne!

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Zapchana ściana na FB właśnie takimi błagalnymi tonami o hajpy.

        Usuń
      2. Masz rację Ewcia, gdzie człowiek nie spojrzy płyną prośby o lajki i hajpy :) Pewnie, że i mnie się zdarza, ale żeby codziennie?? Non stopem??

        Usuń
    11. Coż ja mogę rzec. Amen tylko. Bardzo trafne, dokładne i przekrojowe podsumowanie wielkiego parcia na blogging bo przecież ktoś zarabia kilka tysięcy, ma gifty od projektanta, siedzi w pierwszym rzedzie, nazywa tak się tak czy siak i z samego faktu bycia znanym nalezy mu się wszystko.
      Gdzieś pokora, samokrytycyzm czy taka po prostu klasa ja się pytam??
      Dodałabym tylko do tego pdosumowania trend "im więcej bewnerków tym bardziej trędi" contenst z cyklu pobij wszelkie rekordy robienia z bloga kloaki reklamowej gospodarujac kazdy piksel odrębnym banerem zachwajacac coraz to kolenej "och jakżes` to jest miłe ze dali mi prezencik* - po który skomlałam we wszytkich butkich w polsce, zagranicy i na kazdej szerokosci geograficznej". Oraz co mnie osttanio irytuje do stopnia zaprzestania wizyt na blogu czyli linkowanie do pełnego adresu bloga i zmuszenie czytelnika do klikniecia "see more" zeby podwoic liczbe odslon./ WTF?! Srsly?!

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Ja się nad tym zastanawiam, tym SEE MORE, ale tylko i wyłącznie w tym kontekście, żeby można było na jednej stronie widzieć przekrojowo więcej stylizacji niż tylko dwie ostatnie. Tak się po prostu chyba wygodniej ogląda bloga, kiedy ma się chęć spojrzeć też na odleglejsze stylizacje.

        Usuń
      2. nie trzeba miec zobacz więcej, wystarczy w ustawieniach ustawic ile ma postów by,c widocznych, widoczne może być ich i 10 i 20 proste!

        Usuń
      3. Jak ktoś chce obejrzeć ogległe stylizacje to to zrobi przeglądając kolejne strony bloga. Jak chcesz pokazać przekrój można zrobić zakładkę "most popular", albo ustawić tych wpisów 10 i 20 a nawet 30 na stronie.
        Pojedyńcze wpisy i te z clik more to jest dla mnie nic innego jak żenująca próba wpłynięcia na statystyki która skutecznie zniechęca mnie do odwiedzin bloga. I wiem, że nie jestem jedyną osóbą która to tak postrzega.

        Usuń
    12. I za to masz ode mnie Like ;)
      Świetnie napisane. Ja mam bloga ponad rok. Na samym początku miałam takie wrażenie, że powinnam się z kimś ścigać, albo o coś starać.
      Szybko zobaczyłam, że nie na tym to polega i traci się frajdę z bloga.
      Teraz robię to bo lubię i tyle.

      OdpowiedzUsuń
    13. ja mam bloga ponad rok, 172 cudownych obserwatorów:* i ostatnio ustanowiłam swój rekord dziennych odsłon - 726 wiem, że to nic w porównaniu do, jak pisałaś, 5 tysi odsłon, ale i tak się cieszę :):)

      OdpowiedzUsuń
    14. mój blog jest hobbystyczny w takim razie he he, od czasu do czasu zdarzy mi się jakaś współpraca, miałam tez przerwy w blogowaniu. Blog zakładałam prawie trzy lata temu, teraz chyba bym tego nie zrobiła, kiedyś blogi innych to były ideały frapujące zjawisko, bez prezentów, banerów, współprac itd. Współprace ok ale z umiarem, trzeba mieć życie po za netem. Co do zdjęć zgadzam się, ważne są dobre, ale lustrzanki nie wyczaruję a to duży wydatek. Staram się żeby były jak najlepsze na możliwości jakie mam. Nie jestem wyrocznią i nawet nie jestem modna, ale mam grono czytelników którym to odpowiada love im. Nie trawie zapowiedzi postów, zobacz więcej i tym podobnych, dlatego u mnie tego się nie znajdzie

      OdpowiedzUsuń
    15. Siec jest duza ,tacy ludzie tez musza zyc i byc.Troche tolerancji a nie podzialu na A,B lub blogerki C.Sama tez jestes jedna z nich!

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Pewnie, że jestem, tylko jak pisałam na samym wstępie - zaczynam podejrzewać, że na tym moje wszelkie podobieństwa z blogerkami modowymi się kończą, patrząc na to, co się teraz dzieje.

        Usuń
      2. Tolerancja to nie akceptacja anonime, a już na pewno nie zmowa milczenia bo "sieć jesyt wielka, ludzie są różni i milczmy o tym żeby nikomu przykro nie było".

        Usuń
    16. Nie mam znajomych z aparatami, nie mam aparatu, pewnie moje zdjęcia są beznadziejne, nie mam kasy na modne ubrania i wyglądam przeciętnie ale robię blog dla siebie. Staram się jak mogę... cóż. Nie spróbujesz- nie dowiesz się. Więc ja sobie dalej was poirytuje moją przeciętnością... eh.
      Ale w sumie- nie od razu Rzym zbudowano więc może kiedyś ktoś będzie ze mnie dumny. może.

      pozdrawiam.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Pewnie, że tak. Rób swoje. Pozdrawiam również.

        Usuń
    17. Po prostu teraz (znowu) zrobiło się głośno o kasie z blogowania, poza tym duże znaczenie wg mnie ma tutaj aktywność Kasi Tusk, bo ona jest oceniana nie jako blogerka, później córka, ale jako córka a później blogerka. Poza tym ostatnio sporo dziewczyn w tv (w różnych stacjach) wystąpiło, więc znowu jest głośno... Z jednej strony dobrze, że o blogach jest głośno, bo wiele osób może dlatego uzna, że warto pokazać to, co na co dzień widzą nieliczni. Z drugiej słabo- wiele dziewczyn uważa, że zbije kokosy... no cóż. To chyba trudniejsze niż się na poczatku wydaje.

      OdpowiedzUsuń
    18. Bardzo dobry tekst. Chociaż ostatnio często widzę na blogach podobne treści.
      Sama prowadzę bloga troochę modowego. Więcej jest tam moich zdjęć z sesji czy codziennego życia. Tylko przy okazji wrzucam zdjęcia swojej kiecki czy butów. I tak robię te wszystkie koszmarne rzeczy, aby dostać tandetne kolczyki za darmo!
      ; )
      Zawsze to miłe, gdy się coś wygra. Tylko muszę, co jakiś czas czyścić listę obserwowanych. Często śmieję się sama z własnej głupoty. ; )

      OdpowiedzUsuń
    19. ja dodam tylko "amEN" BARDZO DOBRZE NAPISANE! Wręcz nic dodać nic ująć!

      OdpowiedzUsuń
    20. Każde słowo z tego co napisałaś to strzał w 10. Apropos przypadku drugiego śmieszy mnie teraz najnowsza fejsbukowa "moda" wyśmiewania publicznie na tablicy maili od firm/czytelników, które w jakiś sposób uraziły godność blogerki guru wszechświata. Firma dała 300 zł za reklamę ? Co tam, obśmiać ją. "Fanka" zadała głupie pytanie ? Obsmarować na wallu i pławić się w setkach przytakujących Ci wiernych obrońców :)

      OdpowiedzUsuń
    21. z bardzo dużą częścią tekstu się zgadzam i rzeczywiście z blogosfery (ale kobiecej) robi się cyrk na kółkach... u nas tak nie ma, może dlatego że blogerów jest relatywnie mało lub po prostu nie odwaliła nam jeszcze tu sodówa! dlatego póki co męskie blogi które znam są prowadzone z pasją a nie chęcią zarabiania gotówki... oby się to nie zmieniło

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. To prawda. Na męskich blogach nie ma takiej żenady.

        Usuń
    22. Z przymrużeniem oka o zjawisku blogosfery modowej, znalazłam wczoraj:
      http://niemodnepolki.blogspot.com/

      OdpowiedzUsuń
    23. Święta racja mam te same odczucia a co do konkursu Siemensa to wiedziałem,ze tak będzie i nawet to skomentowałem,ale oczywiście posypała się krytyka:)Jesteś wielka za ten tekst :) <3

      OdpowiedzUsuń
    24. WOW, przybyło Ci siedem osób od czasu gdy to napisałaś.
      nabierasz tempa.
      ;)

      OdpowiedzUsuń
    25. kurcze. tak sobie myślę o tym, co napisałaś. nie daje mi spokoju, bo niby prawda, co piszesz i myślę, czemu też nie trzasnęłam na swoim bloguniu takiego mini-eseju. w końcu umiem pisać i głupia nie jestem, wrażliwość mam. właściwie to po prostu zastanawiam się, dlaczego mnie nie dotyka problem z tego posta, czemu mi żółć się nie wylewa.

      ale widzisz, od razu znajduję na to pytanie odpowiedź: ktoś prosi o hype? olewam, albo daję. ktoś się chwali 'współpracą'? olewam, jak mnie to nie interere. ktoś ma fajnego bloga? zaglądam. niefajnego? olewam. I TAK DALEJ.

      znasz określenie 'truizm'? wydaje mi się, nawiązując do mojego żartobliwego komentarza powyżej, że otwarta krytyka popularnego zjawiska podparta truizmami to niezła próba zdobycia popularności. jak idzie? no tylko prawdziwi oczywiście się dołączą do Twojego grona. A do tego - bardzo sprytnie - właśnie na tym polega siła truizmów, że każdy teraz poczuje się prawdziwy. bo każdy widzi, że blogów jest dużo i że jakość się obniża. każdy kto ma nawet słabego bloga napisze, że jego to nie dotyczy. I to jest Internet, jego główna zaleta. Każdy może.

      Więc ten tekst, zbudowany na oczywistościach plus statystyki na dole bloga, plus wzmianka o tym, że pisze o Tobie 'popularna blogerka'

      niby nic, ale jestem przecież sławna w sposób naturalny. lepsza.
      HAH! rozszyfrowałam to i musiałam się podzielić. peace.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Na to nie wpadłam, ale dziękuję za odkrycie mojego sekretu :-D

        Usuń
      2. Ja nie mówię, że musiałaś zrobić to specjalnie:]
        Lubię dyskutować i lubię myśleć, dlaczego coś mnie wkurza. A że wkurza mnie to, że blogerki, które wydawały mi się zawsze na pewnym poziomie nagle strzelają takie 'odkrycia' i plują jadem na oczywistości... to chyba oczywiste. Lubię odwiedzać czasem Twojego bloga i podobało mi się, że nie ma wokół Ciebie hałasu, ale jednak istniejesz w tym świecie mocno.
        :)

        Usuń
      3. mam to samo wrażenie co MARLA, tylko jakoś nie umiałam tak ładnie ubrać tego w słowa...
        no bo ciężko się nie zgodzić z tym postem, ale to trochę tak jak z narzekaniem, że telewizja kłamie, politycy to suki, a Kościół złodzieje... ;)
        tak czy siak ja też się na to łapię, bo lubię Cię czytać.

        Usuń
      4. Zastanawiam się jedynie gdzie istnieje granica owego truzimu gdzie coś okaże się być opisem zjawiska a gdzie zlepkiem haseł kluczy które budują popularność? :)
        Czy przypadkiem nie doszliśmy do etpau w którym stwierdzenie "jak pięknie dzisisaj świeci słońce" jest truizem? I powiedzenie na głos "dlaczego tak niewiele blogów inspiruje" jest już tylko hasłem któremu ma przyklasnąc rzesza ludzi myslących tak samo? :)
        Trochę błędne koło się z tego rodzi z którego może wyjść niebezpieczny wniosek, że lepiej pisać o sytuacji komarów pustynnych w somalii zeby nie być posądzonym o balaność i usilną potrzebe budowania popularności swojego blogaska opisując coś co w danym momencie kogoś drażni.

        Usuń
      5. Drażni mnie strasznie stwierdzenie "pluje jadem". Ma w sobie wiele złych emocji.

        Usuń
      6. może i błędne koło. ale takie posty to nie odkrycie Ameryki, nie odważny głos w sprawie, a po prostu kolejny głos. dobrze napisane, ładnie wypunktowane, ale nie otworzyło mi oczu na problem, bo ja widzę ten tzw. "problem" od dawna, just don't care...
        z drugiej strony, pod truizm można podłożyć praktycznie wszystko, a wtedy traci sens pisanie o czymkolwiek (jak zresztą zostało zauważone powyżej). za skomplikowane to, idę spać ;)

        Usuń
    26. Hmmm.. moje peirwsze wrażenie to to, że na taki tekst może sobie pozwolić osobą która już ma setki obserwatorów, followersów tudzież fanów. Takiego tekstu raczej się nie uświadczy na blogach, gdzie tych obserwujących jest niewielu.
      Co mnie wkurza? Że te wszystkie znany blogi to kolejne odtwórcze "dzieła", powielanie stylizacji... te same buty, bluzki mgielki, spódnice itd...
      Neony i pastele- tylko to teraz interesuje, więc tylko takei pasty mają najwięcej wyświetleń. Z blogowej sfery robi się "ślepy" tłum, podąrzający za tym co teraz modne jak świnia do koryta, ignurując wszystko co choćby trochę odstaje od utartych "standardów modowych" na blogach. Winne są temu top blogerki, one ten dziki tłum mamią...
      Co jeszcze mnie wkurza? Nagłaśnianie blogowania, a dlaczego? Ano dlatego, że właśnie zrobiło się za duże zagęszczenie, gówianych INSPIRUJĄCYCH BLOGÓW w gąszczu których giną te wartościowe. A w moim słowniku "wartościowe" to niekoniecznie synonim tych popularnych.
      Mnie irytuje ogladanie dla mnei rzeczy nieosiągalnych, naszyjników, butów od projektantów- zdecydowanie wolę zainspirować się czymś, co jest lub może być w zasięgu moich możliwości. A większość "blogerek" mierzy "wysoko" i one też chcą być TOP więc robią co mogą by nabić statystyki. one też chcą dostawać prezenty, kto nie chce...
      Więc żeby teraz sytuacja się zmieniła, wydaje mi się że jedynym wyjściem jest ogarnięcie jakoś zachowania TOP BLOGEREK, one same powinny zmienić taktykę..ale po co KIEDY MOŻNA SIĘ PŁAWIĆ W SWEET KOMCIACH!:))

      koło zamknięte.

      mój blog też jest mary- lustrzanki jeszcze nie mam-(tak jakby lustrzanka miała wgranego Photoshopa a zdjęcia same wychodzą jak z magazynów modowych...) po Fashion Weekach się nie bujam, bo mnie drażnią nosy zadarte w 1 rzędach, byłam raz-doświadczyłam WSZECHZAJEBISTOŚCI, tyle mi wystarczy :)
      I zakupoholiczką staram się NIE BYĆ, z wiązku z czym ograniczam listę postów do 1 na tydzień.

      Bloga prowadzę od 2009r. i 120 obserwujących. Dla blogosfery nie istnieję, ale przynajmniej sama moge się pośmiać z tego jak wyglądałam kiedyś.. :) bo w końcu to moje poletko.

      pozdrawiam

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Blog to taka fajna fotopamiątka z naszego życia. Ja zawsze strasznie lubię poglądać u kogoś te pierwsze posty, zeby zobaczyć jak styl danej osoby rozwinął się przez lata.

        Usuń
    27. Przeczytałam "od deski do deski", zgadzam się w 100 %. Już masz 863 followersów - ze mną włącznie. Ja prowadzę bloga stosunkowo niedługo, nie proszę o "hype", o obserwację, o polubienie na "fejsie" - jeżeli ktoś będzie miał ochotę, moja "praca" mu się spodoba to sam z siebie np. dołączy do obserwatorów. Jestem świadoma tego, że mój blog nie jest na wysokim, czy nawet średnim poziomie (brak dobrego aparatu mi trochę to utrudnia), ale staram się, żeby moje posty były ciekawe dla czytelnika, aby widać było moją pasję. W poprzednich komentarzach wyczytałam o tym "see more" - też mam coś takiego na blogu, nie dla tego, żeby zwiększyć sobie liczbę odsłon, ale dlatego, że po miniaturce każdy może wybrać co mu się na prawdę podoba i wejść w konkretny post, a nie wchodząc na bloga jest zawalany całą masą zdjęć.

      Pozdrawiam!

      OdpowiedzUsuń
    28. Co do pierwszego akapitu, to myślę, że w promowaniu swojego bloga nie ma nic złego. To tak jak z artystą- chce aby jego dzieło trafiło do jak największej liczby odbiorców. Albo jak z budowlańcem- chce jak najwięcej płytek położyć xD
      Ze wszystkim co napisałaś podpisuję się rękami, nogami i głową.
      Szkoda, że obecnie w większości modowe blogerki piszą tylko po to żeby dostać coś za free, a nie z pasji. A blog prowadzony bez pasji jest nieciekawy i rzadko potem chce się na niego wracać.

      OdpowiedzUsuń
    29. Uscisle to w jednym zdaniu - trzeba miec dystans do wszystkiego czego sie podejmujemy, a przede wszystkim do samej siebie. Wiem - za duzo wymagam ..

      OdpowiedzUsuń
    30. w blogach o modzie podoba mi się to, że każdego dnia obserwuję jak dziewczyny kompletnie spoza branży, bez układów i znajomości osiągnęły sukces - to udowadnia, że da się, wystarczy być tylko dobrym.
      cenię sobie takie blogi jak AlicePoint czy Maffashion, na których konkursy pojawiają się niezwykle rzadko, a jeśli już, to są to okazje żeby złapać coś naprawdę wartościowego, jak laptop czy lustrzanka. z drugiej strony, o czym już kiedyś pisałam, naprawdę odrzuca mnie od blogów z konkursikami z bransoletką za piątaka w roli głównej. albo strony, na których średnio raz w tygodniu można wygrać stylowe butki. i w 90% przypadków unikam tych blogów.
      nie mam nic przeciwko zarabianiu na blogu, przeciwnie - uważam, że to świetna sprawa, móc zarabiać nie musząc wstawać na 8 do pracy i robić to, co się lubi. ale żeby blog przynosił korzyści, musi być "jakiś".
      męczą mnie już uwagi nt. Kasi Tusk (mignął mi tu gdzieś komentarz na ten temat) - prawda jest taka, że Kasia Tusk pokazuje na blogu mniej więcej to samo co Fashionelka czy Charlize Mystery (klasyczna elegancja, dziewczęcość, kobiece fasony, popularne marki), jest ładna i zgrabna i NAPRAWDĘ nie wykorzystuje możliwości tego bloga w 100%, podejrzewam że nie chce po prostu być solą w oku społeczeństwa i woli dalej bawić się w dziewczynę z sąsiedztwa. nie lubię jej bloga, ale naprawdę myślę, że nawet gdyby nie była córką premiera, osiągnęłaby komercyjny sukces (chociaż może nie aż tak duży).
      prowadzę bloga od 1,5 roku, napisałam ok. 60 postów, w tej chwili łącznie obserwuje go lekko ponad 500 osób - to niewiele. pewnie gdybym machęła jakiś konkursik, liczny zaczęłyby rosnąć. a mnie naprawdę wystarcza świadomość, że po każdym wrzuconym poście przybywa kilka nowych osób. jeśli tekst lub zdjęcia są lepsze - nawet kilkanaście każdego dnia. i cieszy mnie każda nowa osoba, bo wiem wtedy, że nie gadam do siebie ;]
      ostatnio mam ochotę pisać codziennie, za każdym razem o czymś innym, za każdym razem kosztuje mnie to sporo czasu i energii. i nie będę udawać, że nie obchodzą mnie statystyki - jak każdy z potrzebą wyrażenia się, chciałabym, żeby mój blog trafił do jak największej liczny osób. być może chciałabym, żeby stał się docelowo moim źródłem utrzymania, ale jak dotąd odrzucałam wszystkie oferty bo nie zamierzam naginać swojego światopoglądu ani sprzedawać się za wisiorki za dychę. za to fajną inicjatywę będę promować za darmo - bo dlaczego nie.
      z definicji nie biorę udziału w konkursach polegających na zbieraniu lajków, bo są idiotyczne - w praktyce polegają na tym, że wygrywa osoba, która ma najwięcej znajomych na FB. a mnie byłoby głupio żebrać u moich znajomych o coś takiego.
      jeśli ktoś zaproponuje mi współpracę o charakterze komercyjnym, której warunki będą mi odpowiadać, pewnie przyjmę ofertę. po prostu - są pewne granice.
      najbardziej powalającym przypadkiem, jaki widziałam, był post na blogu bardzo "świeżej" blogerki, która miała dosłownie kilku czy kilkunastu czytelników - w poście napisała, że bardzo prosi o lajkowanie czy udostępnianie, bo potrzebuje 2000 obserwatorów [sic!], żeby "móc nawiązać ciekawą współpracę i pokazywać czytelnikom jeszcze lepsze ciuszki". w takim przypadku jasna jest motywacja blogerki, która po prostu poluje na darmochę. jak sęp.
      potem oczywiście większość tych darmowych gadżetów ląduje na allegro, bo przecież nie o konkretne ciuchy tu chodzi, tylko o darowizny. żeby MIEĆ. wszystko to sprawia, że blogerki modowe mają taką opinię, jaką mają - i trudno się dziwić. ogromna większość polskich blogów jest skomercjalizowana, nieciekawa pod względem merytorycznym, banalna i wtórna.

      a jeśli chodzi o komentarze zwrotne - zazwyczaj sprawdzam, kto komentuje moje teksty, zwłaszcza jeśli wypowiedź jest na poziomie i prezentuje ciekawy punkt widzenia (a takich komentujących mam chyba najwięcej). zawsze jest szansa, że na blogu autora takiego komentarza znajdę coś ciekawego.

      OdpowiedzUsuń
    31. Dawno już nie przeczytałam posta i wszystkich komentarzy :D. Co do Tattwy, że się tak odniosę, bo jest (w chwili pisania) bezpośrdnio nade mną, to myślę że ona zbyt mądrze pisze, by zniósł to ktoś, kto potem by tępawo odpisał.

      Co do Twojego tekstu - masz 100% rację, ale jak już ktoś zwrócił uwagę - ze swoją pozycją mogłaś sobie pozwolić na te słowa - nikt ich nie podważy, bo jesteś już "docenioną blogerką". Ja kiedyś pisałam u siebie nt. żałosności przypisywania sobie z dumą terminu "fashion victim", za co zostałam "pokarana" znacznym (jak na bloga z 50 obs)spadkiem ruchu. Interpretacja zbędna.

      Blogom ogromnie szkodzi to, że się pisze o zarobkach na nich. Z jednej strony dobrze, żeby dziewczyny wiedziały, ile mogą żądać (bo reklamodawcy na tym żerują - nie ma to jak przerost podaży nad popytem), ale jest za to ta cena, że ogrom ludzi zakłada bloga już tylko po to, żeby stać się Fashionelką i zarabiać 11 tys. miesięcznie za to, że chciało jej się wstać z łóżka i ubrać (że za tym idzie cały profesjonalny biznes - rozmowy, spotkania, konferencje, networking już nie myślą). Efekt - spadek jakości. Powtarzać się za Tobą dalej nie będę.

      Zakładając bloga, robiłam to dla siebie (praca nad sobą) i dla innych (bo jestem z grupy, której nie bardzo stać nawet na HM, więc mogę podbudować wiarę skazanych na lumpeksy i inwestuję w rozwiązania DIY). Tylko, żeby do kogoś dotrzeć, musisz dać się zauważyć. A przy takim zatrzęsieniu trzeba to robić bardzo głośno. Przyjęcie technik przez Ciebie wykpiwanych (jakże słusznie!) w znacznej mierze nadszarpało tylko moją chęć blogowania. Bo jak nie odpisujesz, to ktoś już do ciebie nie wejdzie, bo do tej pory tylko na komentarz u siebie liczył. Pozostaję bardzo niszowa (od lipca 2011 98 osób), ale przynajmniej nie próbuję się już zmuszać do dopatrywania się czegoś ciekawego w byle jakości (tj przeciętności i jeszcze na bydle jakich zdjęciach), odpisywania na zdepersonalizowane komentarze i publikowania, bo statystyki lecą. i zyskałam wewnętrzny spokój.

      Chociaż przyznać musisz, że każdy następny czytelnik, fan to taka "nagroda". Jest to bardzo gratyfikujące i też rozumiem zwłaszcza młode dziewczyny (tak potrzebujące docenienia, zauważenia, akceptacji - po prostu, w związku z wiekiem), że jednak się na takie działania decydują. Szkoda, że nie dopada ich refleksja, a jeśli dopada, to też smutna - że te ich działania są takie puste.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Nie wiem, czy mam już "jakąś pozycję" w naszej blogosferze. Wydaje mi się, że jeszcze mi do niej daleko, ale miło poczytać, że ktoś sądzi inaczej :-).

        Co do kolejnych dwóch akapitów zgadzam się w 100%, mam takie samo podejście.

        A co do fanów to nic nie cieszy mnie bardziej jak nowi obserwatorzy i to właśnie dlatego, że dołączają się ze względu na to, że w jakiś sposób ich blog im się podoba i to jest mega satysfakcja i jeszcze większa nagroda za poświęcony czas i serce.

        Usuń
    32. Jestem zupełnie 'świeża' jeśli chodzi o blog, ale w momencie gdy go zakładałam w życiu bym nie pomyślała jaka tu jest atmosfera! Lubie czytać te nieliczne komentarze na moim blogu, ale niestety większość nie jest w żadnym stopniu zadowalająca... Obserwujemy? obserwuję! (no i oczywiście liczy na rewanżyk!), kurcze chyba nie o to chodzi? Naprawdę byłam przekonana, że bloga ma się z pasji, ale rzeczywistość jest niestety inna (mój światopogląd legł w gruzach :D). Cieszę się, że stworzyłam tego bloga dla siebie i mojego lubego-fotografa, bo stało się to jednym z naszych wspólnych zajęć, ale trochę przykro mi się patrzy na niektóre blogi. A najgorsze jest to, że znalezienie fajnego bloga, którego fajnie się czyta (zdjęcia są ważne, ale uważam że teksty mówią dużo o człowieku), do którego chce się wracać, a nie jest on 'top blogiem'... ejjj! to wcale nie takie proste!
      pozdrawiam!

      OdpowiedzUsuń
    33. Obserwuję Twojego bloga od jakiegoś czasu, ponieważ pracowałam dla stylistki, dla której pisałam teksty i chciałam się zorientować, jak wygląda polska blogosfera modowa i co ciekawego można się o modzie z blogów dowiedzieć. Przyznaję, że oprócz Ciebie i harel, mało jest w tym wszystkim treści, a więcej puszenia się. Podoba mi się Twój styl, chociaż wiem, że trzeba mieć super figurę, by dobrze wyglądać w ciuchach, które prezentujesz. Nudzi mnie bezustanne używanie słowa "Stylizacja" i silenie się na oryginalność, która niestety niczego nie podpowiada, niczego nie sugeruje a tylko dołuje osoby, nie mające ani takiej fantazji ani pieniędzy na ciuchy. Tobie udaje się tego uniknąć. Lubię Twój ironiczny styl pisania, podoba mi się, to, że się nie boisz innych blogerek. To tak wpis od serca, który od dłuższego czasu gdzieś mam z tyłu głowy. Pozdrawiam.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Dziękuję, strasznie mnie cieszą takie wiadomości, bo wyczytuje z nich obraz takiej siebie, jaką naprawdę jestem i fajnie, że też to tak odbierasz.

        Pozdrawiam serdecznie!

        Usuń
    34. Witaj Ewo, śledzę Twojego bloga od jakiegoś czasu, także zdążyłam polubić Twój cięty język i ironiczne teksty. Przeglądam wiele różnych blogów w poszukiwaniu czegoś dla siebie, czegoś co mnie zainspiruje. Niestety niektóre działają mi na nerwy i drażnią, bo koncentrują się na uśmieszkach i puszeniu, bardziej z cyklu "Zobaczcie jaka jestem cool." Kiedyś, dawno temu, prowadziłam fotobloga, bardzo dziwnego i nieprofesjonalnego. Umieściłam wtedy zdjęcie swojej osoby wraz z markami ciuchów wypisanymi w paincie. Wtedy to był obciach, a teraz to jest glamour. Także pisz, tak jak czujesz, bo to fajnie wychodzi. :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. zgadzam się dokładnie o to to! ja dlatego zaprzestałam prowadzenia swojego bloga x lat temu, bo po prostu spotkało się to z taką krytyką, że naprawdę byłam wyszydzana w szkole... a teraz to jest cool... także mogę robić to, co mi się podoba i jeszcze ludzie są zadowoleni i nikt mnie nie wytyka palcami i nie krzyczy, że to ta co się chwali ciuchami... pozdrawiam!

        Usuń
    35. zgadzam się w 100% z Tobą i gratuluję Ci serdecznie, że zdobyłaś swoich fanów dzięki swojej pracy, a nie loteryjkom, w których trzeba polubić milion stron.
      Śledzę wiele blogów i zjawisko opisane powyżej niestety jest widoczne na większości. Osobiście też prowadzę bloga, ale robię to dla siebie, dla swojej własnej przyjemności i uważam, że tak to powinno działać.

      pozdrawiam :>

      OdpowiedzUsuń
    36. Dobrze, że wreszcie ktoś porusza ten temat. Wchodzę na wiele blogów i muszę przyznać, że niektóre wyglądają prawie tak samo. Jak można mówić o stylu, jeżeli przeglądając kilka blogów, na każdym możesz powiedzieć, że taki zestaw już gdzieś widziałam. Zero oryginalności. Po co zakładać bloga, jeżeli nie ma się nic nowego do zaprezentowania? Druga sprawa to "sławne" blogerki, które na początku swojej "kariery" przykładały się do prowadzenia bloga, a od kiedy stały się "znane", całkowicie go olewają. Wrzucą co jakiś czas jakieś zdjęcia z imprez, oczywiście z celebrytami, albo zdjęcia z komórki, ewentualnie mix inspiracji. Najśmieszniejsze jest to, że one są "znane" przede wszystkim w swoim własnym blogowo-modowym gronie. Jak ktoś się nie interesuje modą, to nawet nie ma zielonego pojęcia, że ktoś taki istnieje.
      E.

      OdpowiedzUsuń
    37. ŚWIETNIE napisane. ja akurat mogę wydawać się żółtodziobem , ale mało osób wie, że mam bloga od 2007 roku. i jeszcze nie poruszyłaś jednej kwestii, która mnie osobiście nurtuje i od dawna obserwuje to zjawisko- aby się trochę wybić, należy mieć SWÓJ oryginalny, własny, niepowtarzalny styl, to coś, cokolwiek, co wyróżnia nas z tłumu a nie robi stado kopii Maffashion, Jess albo Margaret J. Sorry dziewczyny, jak któraś z kloników to przeczyta, ale taka prawda. wchodzę na bloga- boom. wszystko identycznie jak u dziewczyn wymienionych powyżej. klon klon klon klon... one są znane, piękne i lubiane, bo mają SWÓJ styl.
      apropos Twojej satysfakcji- ja mam również ogromną satysfakcję i mnie to ciesyz, jak mam wejść 300 dziennie. jeden link na FB, i nie na fanpagu, bo halo, trochę pokory- nie będę po 2 miesiącach aktywnego powrotu do sieci (ale nie do tego stopnia co Twoja koleżanka) zakładała sobie fanpaga na FB..... no, i tymi 300 wejściami się cieszę jak głupia. i moimi 18 obserwatorami. zasłużyłam- super, nie zasłużyłam- to ludzie nie obserwują, proste.
      Gratulacje jeszcze raz artykułu, podziękuj Lumpexoholiczce bo bez niej bym tu nie trafiła! Pozdrawiam serdecznie!

      OdpowiedzUsuń
    38. Kto napisał tekst na Twój temat? Jeśli można wiedzieć...
      Niestety, ja mam wrażenie, że blogosferę przejęły nastolatki, które chcą dostawać darmowe ubrania i kosmetyki. Stąd ten poziom. Ja mam 80 obserwatorów, 200 wyświetleń dziennie i dobrze mi z tym :) Nie będę siliła się na oryginalność, ani nie zniżę się do poziomu dziewczyn, które błagają o wejścia na swoją stronę.
      Mam blog po to, by rozwijać swój styl (a może tak w ogóle go odnaleźć?), poza tym jest to dla mnie miła odskocznia od codziennych spraw i obowiązków, oraz taka pamiątka na przyszłość :)

      Pozdrawiam!

      OdpowiedzUsuń
    39. pytanie, ile można szaleć? czasem, dla własnego dobra trzeba zrobić się na "imieniny cioci" ;)

      OdpowiedzUsuń
    40. Fajny tekst :) Tzn pewnie niektóre blogerki się obrażą... no cóż... czasami trzeba zweryfikować swoje zachowania :) a niektórzy tego nie potrafią :) popadają w jakiś marazm, mają klapki na oczach i załamują się bo "dodałam post 2 godziny temu i nikt go jeszcze nie skomentował" - rany to ja chyba powinnam na prochach na uspokojenie lecieć bo w tym miesiącu minie jak prowadzę bloga rok czasu a mam 151 obserwatorów, a mojego FB "lubi" 66 osób...

      Zgadzam się z Tobą, że wiele osób ma parcie na szkło i nie jest to dobre - bo od wieków wiadomo, że jeśli robi się coś na siłę to to nie wypala... Prosta reguła.

      Myślę, że aby być w czymś dobrym trzeba pracy nad sobą - a nie zaczynać od urabiania innych i prosić o lajki... albo "obserwowanie bloga"

      OdpowiedzUsuń
    41. Bardzo ciekawy post, ciekawie się Ciebie czyta i przyznam, że wracam tu za każdym razem aby zobaczyć czy jest coś nowego. Masz świetny dystans do samej siebie i mimo tego, że mój blog nie jest modowy, a lifestylowy i często zajmuje się pisaniem, że tak napiszę "byle czym" to popierwam Twój tekst w 100%. Czasem niektórzy zapominają, że blogowanie powinno być zabawą i niestety niektórzy traktują to zbyt poważnie i chcą czerpać z tego same korzyści lub powiększać statystyki. Sama poznałam kilka takich blogerek, jest to aż przykre co się z nimi dzieje. Jak zmieniły się ze zwykłych sympatycznych dziewczyn w świete krowy które wyżej srają niż głowe mają i myślą że dzięki blogowi podbiją świat. No nic... jbacznie obserwuje od boku dokąd dojdą te wszystkie "fashionistki". Jestem ciekawa...

      Pozdraiam Cię gorąco :)

      OdpowiedzUsuń
    42. zgadzam się z Tobą. bardzo dobry tekst. jednak tego z ccc mogłaś sobie oszczędzić. domyśliłam się, o jakie osoby Ci chodzi, mogłaś jednak obrazić kogoś bogu ducha winnego.

      OdpowiedzUsuń
    43. jeju..ale fantastycznie sie rozwinela dyskusja.Juz baaardzo dawno nie wczytywalam sie we wszystkie komentarze z taka uwaga...Jeszcze raz gratuluje odwagi i trafnych spostrzezen..x

      OdpowiedzUsuń
    44. Tekst zbędny, powtarzanie utartych komunałów. Poczytaj sobie Styledigger, Asia bardzo trafnie pisze i obserwuje blogosferę, czytając jej słowa nie mam wrażenia, że wylewa się z niej jakiś wszechogarniający żal....
      A tekst z tym, że ktoś tam udał się do CCC i to ma nam pokazać jakim jest beznadziejnym "modowym znawcą" jest po prostu śmieszny, może ta osoba ma już WSZYSTKO Z Zary i potrzebowała kupić sobie zwykłe płaskie buty na ogródek lub do piekarni po bułki rano (i bez makijażu!!!!).
      Generalnie tekst nie wnosi nic nowego, a ma pokazać chyba tylko jaka jesteś niezależna i suuuper alternatywna ;)
      Mądra dziewczyna jesteś, napisz coś świeżego, nie powtarzaj tego co już wszyscy wiedzą i WIDZĄ.
      Pozdrawiam
      Kasia M. Wrocław

      OdpowiedzUsuń
    45. haha to się uśmiałam :) brawo:) to mnie "koleżanko" podsumowałaś;p na szczęście takie komentarze, że kupuję buty w CCC spływają po mnie. Co się komu podoba to kupuje, tym bardziej że takowych złotko potrzebowałam:) hehe padnę! A nawet powiem Ci, że mam parę z SH :)uuu jaka wtopa nie?:) mam tylko 1 pytanie... po co wylewać w poście takie rzeczy? nie wiem czy chciałaś obrazić czy poniżyć, czy poczuć się lepsza, czy co?;p Nie jestem ani blogerką, ani osobą publiczną, dlatego tym bardziej mnie ciekawi Twoje podejście czemu tak bardzo interesuje Cię na co wydawane były pieniądze, przeznaczone nie na Twoje wydatki? Ciekawe jest też, że zapraszasz do znajomych na fb, wysyłasz zaproszenie do polubienie bloga, wstawiasz buziaki... i po paru dniach z uśmiechem czytam co ciekawego na piszesz, a tu o mnie:) sława normalnie;p

      Pozdrawiam,
      Marta S.

      OdpowiedzUsuń
    46. W sumie to dobrze prawisz Koszalinianko :)
      Koszalin pozdrawia :)

      OdpowiedzUsuń
    47. oj zgodzę się z całym tekstem, tu już nie chodzi o inspirowanie, zabawę modą, czy pracę która daje radość, a niestety o nachapanie się jak największej ilości gadżetów, które nawet jak są chu*** to i tak w opisie ociekają zajebistością bo są za darmo, a durne naśladowczynie niech płacą za to hajs, sponsor się ucieszy i zafunduje mi wycieczkę.
      Już nawet szkoda komentować, że mimo najnowszych ciuchów sporo "topowych" blogerek jest moim zdaniem flejami i niezadbana, nie mówię że ma zrobić sobie operację na koński ryj ale trochę samokrytyki i pracy nad wizerunkiem nie zaszkodzi... Niestety coraz mniej obserwowanych polek w moich zakładkach.

      OdpowiedzUsuń
    48. Hm, zastanawia mnie, co Ci daje prawo do pisania takich pseudo esejów, skoro sama jesteś częścią tej blogosfery? Z tego co zauważyłam, Twój blog nie wnosi ŻADNYCH większych wartości niż inne - ot, taka sobie ładna, zgrabna dziewczyna wkleja zdjęcia ze swoich przebieranek. Nie wyznaczasz trendów, nie inspirujesz, nie przetwarzasz twórczo. Treści też przekazujesz bardzo miałkie. Trochę szkoda, bo podobno studiowałaś prawo, a i styl masz niezły, szkoda więc że Twoje blogowanie ogranicza się do tych przebieranek. Bierz przykład z Macademian Girl czy Madame Julietty, bo one nigdy nie narzekają, a Macademian Girl dodatkowo zaraża optymizmem i pokazuje coś nowego. I chociaż nad jakością tych eksperymentów można by się zastanawiać, to jest to coś niespotykanego i świeżego.
      Pozdrawiam

      OdpowiedzUsuń
    49. O! I to mi bardzo przypadło do gustu :) Dobrze piszesz i dobrze myślisz :) Miło spotkać kogoś rozsądnego w tym wirtualnym koglu-moglu :) Pozdrawiam

      OdpowiedzUsuń