Fashion Philosophy Fashion Week Poland - sobota 21.04.
Jako, że gin lubelski zmieszany wraz z Ballantines do wczesnych godzin nocnych krążył w żyłach, pobudka o godzinie 08:30 - aby wykąpać się, wymyślić stylówę na kolejny dzień Fashion Weeku (doprawdy nie wiem, czemu nie zrobiłam tego wcześniej!), zjeść śniadanie w hotelowej restauracji i dojechać na miejsce - była naprawdę bolesna. Całe to poświęcenie po to, aby punkt 10:00 zjawić się na kolegium z dziennikarką Elle w celu omówienia i ewentualnego poprawienia naszych tekstów.
W punktualnym pojawieniu się na miejscu przeszkodził mi jednak wielgachny tir, który najwyraźniej uznał, że jakoś upchnie swój mechaniczny zad w wąskiej, jednokierunkowej uliczce prowadzącej do hali FW. Z lekkim spóźnieniem (6 minut - wiem, bo sprawdziłam), bałaganem w oczach i niewielką migreną dotarłam do ekipy "Akcji Redakcji". Skruszona mina ani szczerze rzucone "przepraszam" nie pomogły w przymknięciu oka na moją niepunktualność, a już na pewno prowadzącej kolegium nie rozbawiły tłumaczenia Heleny i Magdy, które spóźniły się o kilkanaście minut więcej. Szybko zorientowałam się, że do tej pory miła i sympatyczna Pani Ania w mgnieniu oka przemieniła się w "Redaktor Naczelną Annę" i nie zamierzała folgować naszym żadnym przewinieniom. Zastanawiam się, czy wynikało to z tego, że poprawiając nasze recenzje z pokazów redaktorka mimowolnie weszła w piastowaną na co dzień rolę naczelnej swojego działu, włączając w to wszystkie plusy i minusy, czy też po prostu specjalnie bywała momentami uszczypliwa chcąc pokazać nam, że praca w gazecie to nie kraina mlekiem i miodem płynąca. Nie ukrywam, że niektóre teksty działały mi na nerwy ("No niestety dziewczyny, ale nie obejrzycie dzisiaj wszystkich pokazów", "Nie przyjechałyście tu poimprezować, tylko do pracy", "Szanujcie mój czas i nie przysyłajcie mi tekstów tak późno, bo też chcę wieczorem zjeść spokojnie kolację") głównie dlatego, że postulaty Anny były totalnym zaprzeczeniem mojego wyobrażenia o przyjeździe na FW. Irytowało mnie też wielokrotnie powtarzane zdanie, ze jest zaskoczona poziomem naszego pisania. Domyślam się, że miał być to komplement, jednak nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że momentami traktowała nas jak przyklejone do komputera lale, które
odrywają się od niego tylko po to, aby strzelić sobie kilka stylowych
fot na bloga.
Redagowanie tekstów polegało na tym, że Anna mówiła nam, co mamy poprawić, co dodać, a co wyrzucić i potem w jak najszybszym czasie miałyśmy wcielić to w życie, co przy niewielkiej liczbie komputerów w press roomie, na bieżąco trwających pokazach i ogólnej chęci spędzania tego czasu w mniej nadgorliwy sposób było uciążliwe. Nie pomagał fakt, że do warsztatów z nami wytypowano redaktorkę działu kultury, a nie modową oraz to, że nierzadko nasze teksty były okrajane ze zbędnych ozdobników, upraszczane w sposób zrozumiały dla przeciętnego czytelnika klasy średniej, co w finale pozbawiało te recenzje elementów charakterystycznych dla danej blogerki (przykładowo: czytając przedwczoraj recenzję Heleny naprawdę setnie się ubawiłam próbując odnaleźć charakterystyczny dla jej bloga styl "biblijny"). Zwróćcie uwagę jak jednolite i schematyczne są teksty w magazynach. Dopiero pod okiem Anny zwróciłam na to uwagę. Rządzą się swoimi prawami dokładnie tak samo jak wzory z matematyki. Tyle tylko, że tu zamiast liczb podstawiasz ciągi wyrazów.
Wszystkie powyższe elementy, zmęczenie materiału po piątkowych nocnych eskapadach, a przede wszystkim to, że będąc na hali FW od 10:00 rano, przez poprawianie tekstu, pierwszy pokaz zobaczyłam o godzinie 15:00 włączył mi agresora stulecia. Miotając się w press roomie przed laptopem, zatykając sobie uszy palcami (nie potrafię skupić się w hałasie) przypadkowo poznałam Harel, która okazała się ucieleśnieniem spokoju i wewnętrznego porządku. Żałuję, że nie miałyśmy więcej czasu, aby pogadać.
Ogólnie jestem osobą, która dość szybko wyprowadza się z równowagi, a żeby wyrzucić z siebie emocje zazwyczaj je po prostu okazuję. Przeczytałam kiedyś fajny wywiad z psychoterapeutką, która zachęcała do uzewnętrzniania swoich emocji za każdym razem, gdy najdzie nas taka potrzeba, jednocześnie uświadamiając, że nigdy nie powinniśmy wstydzić się swoich uczuć. W powyższym kontekście nie zrozumiałam się zupełnie z Tamarą, która nie ogarniała mojego zdenerwowania, bo w jej świecie przecież zawsze wszystko jest "super", "wy jesteście moją największą siłą napędową", "kocham was", "nie wiem co bym bez was zrobiła" i w ogóle ciasteczka, cukiereczki i wata cukrowa. Są ludzie w polskiej blogosferze, którzy żyją tylko swoim blogiem i sukcesem, "JA" jest najczęściej używanym przez nich słowem, a rozmowa z taką osobą kończy się w połowie Twojej własnej wypowiedzi, ponieważ słyszysz bezpardonowe "Muszę iść do toalety". Tacy ludzie - pod względem osobowości - wcale nie są tak kolorowi jak ich piękne stylizacje i uważam, że to jest smutne. Bynajmniej miło mi, że to nie ja jestem najbardziej zapatrzoną w siebie blogerką modową, bo zawsze myślałam, że tak właśnie jest :-P
Dzięki temu, że zagotowałam się do czerwoności w pierwszej połowie dnia, wieczór upłynął mi miło i spokojnie. Przebrałam się w sukienkę, która uszył mi Arek, spotkaliśmy się z Madzią, do żywych powstali też Candice z Markiem i wspólnie udaliśmy się na pokaz Michała Szulca, który bez dwóch zdań był naprawdę świetny. Jako, że zdecydowałam się recenzować właśnie jego pokaz miałam okazję porozmawiać z projektantem w press roomie. To była niewątpliwie wielka zaleta "Akcji Redakcji", bo sama chyba bym na to nie wpadła, a przecież - jak zresztą słusznie zwróciła nam uwagę Anna - nie powinnyśmy czuć się gorzej niż inne dziennikarki. Mimo to w rozmowie z projektantem byłam strasznie zdenerwowana i ogólnie jak odtwarzam teraz ten nagrany wywiad to płonę żywym ogniem ze wstydu. Początki zawsze są ciężkie i pocieszam się, że kolejnym razem będzie lepiej. Teraz wiem, że bez przygotowanej wcześniej listy pytań oraz wyczerpującej wiedzy o samym projektancie nie ma co liczyć na to, że "jakoś to pójdzie".
MMC obejrzałam niestety tylko na zdjęciach, ponieważ chmara dziennikarzy, która ustawiła się w kolejce do Michała Szulca była naprawdę spora i ogarnięcie krótkiego wywiadu zajęło mi sporo czasu. Po ostatnim pokazie pojechaliśmy z Dawidem na kolację do tajskiej restauracji, a później do hotelu, gdzie do 1:00 (!!!) w nocy ślęczałam nad tekstem do "Akcji Redakcji". Oczy na zapałkach i ogólna senność nie przeszkodziły mi jednak w udaniu się na after z Candice i Markiem, gdzie w doborowym towarzystwie siebie samych zaśmiewaliśmy się do łez przy opowieściach do 5:30 nad ranem. Jakim cudem udało mi się wstać na drugi dzień? Wierzcie mi, nawet dla mnie pozostaje to nieodgadnioną tajemnicą.
P.s. Swoje relacje, które napisałam dla "Akcji Redakcji" zamieszczę w osobnym poście, podobnie jak same opisy poszczególnych kolekcji, które miałam okazję zobaczyć.
miałam niedawno okazję poznać jedną z głównych redaktorek HOT!. która współpracuje także z ELLE - mówiła dokładnie to, o czym piszesz na początku. Teksty do takich gazet opierają się na schematach, bywa, że można nie mieć pojęcia o modzie. Asystentka szuka w jakich kolekcjach pojawiła się rzecz o której piszesz ( np. maxi dress ), dziennikarz ma sklecić parę zdań, a na koniec ktoś to korektuje. Bardzo często nie ma miejsca na swój własny styl... a szkoda.
OdpowiedzUsuńco do M.J.Lecha - znowu się zgadzam. To nie bal przebierańców, a usilna chęć zwrócenia na siebie uwagi mnie odrzuca...
co do Twojej kreacji - piękne buty!
haha Ewcia no to dałaś czadu!! Super tekst, musisz pomyśleć jednak nad karierą dziennikarki :P Ciekawe czy blog teraz przezyje atak wrogości czy też zostanie ci wybaczone i zapomniane hihihi :)) Ściskam mocno z przesłonecznej Wisły:)
OdpowiedzUsuńDziennikarka - chętnie, ale tylko na zasadzie freelancera, bez narzuconych odgórnie norm i bez presji, że wszystko na "już".
UsuńCo do drugiej części wypowiedzi - jak bardzo smutne jest to, że z góry wiemy, że bez fali hejterstwa i krytyki zapewne się nie obejdzie.
Dlaczego własne zdanie, jeżeli nie jest słodkie do zemdlenia, zawsze musi spotkać się z wrogością? To nie jest tekst "wojenny", nie zamierzam się z nikim kłócić - takie były moje obserwacje danego dnia i już. Za kilka dni nawet nie będę pamiętała co tu dokładnie napisałam. W przeciwieństwie do niektórych ludzi.
co za niski poziom kreowania swojego stylu,jaklas porazka,jak dziewczyny byly poubierane to szok i to ma byc inspiracja dla innych?
OdpowiedzUsuńNie, poprzebierałyśmy się tak tylko do zdjęć :-P
Usuńbardzo fajnie napisane,bez udziwnień i ubarwień-podoba mi się Twoja szczerość :)
OdpowiedzUsuńcóż ja się zawiodłam "Tacy ludzie - pod względem osobowości - wcale nie są tak kolorowi jak ich piękne stylizacje i uważam, że to jest smutne." Nigdy nie odważyła bym się oceniać czyjejś osobowości po tak krótkiej znajomości, tym bardziej w publicznym wpisie. Znam wiele blogerek ale nigdy nie przyszło mi do głowy żeby napisać że x zrobiła na mnie złe wrażenie, y dobre ale nie mam z nią o czym gadać, z jest dla mnie zbyt wesoła itd. Mam nadzieje że to nie zapoczątkuje mody na wpisy co o kim sadze. Dla mnie blog to miejsce na ocenę stylizacji, i nie ma znaczenia czy ktoś żyje w świecie cukierków, czy tylko mi się wydaje że w takim świecie żyje, czy jego świat z cukierkami nie ma nic wspólnego.
OdpowiedzUsuńSpędziłam z osobami z "Akcji Redakcji" 4 dni i uważam, że to sporo czasu, aby kogoś poznać. Dlaczego bronisz mi wyrażenia swojej opinii? Napisałam to, bo tak się poczułam, a miała być to MOJA relacja z FW wraz z MOIMI spostrzeżeniami i odczuciami. Stylizacje Tamary strasznie podziwiam. Uważam, że jest to jedna z naprawdę nielicznych blogerek, która ma swój własny charakterystyczny styl i cieszę się, że ożywiła skostniałą scenę polskiej modowej blogosfery. Jednak rozmowa z nią była trudna. Zdaję sobie sprawę, że każdy był zalatany, podniecony, zestresowany, stremowany, zachwycony i Bóg wie co jeszcze i mogło to przeszkodzić w prawidłowym odbiorze danej osoby. Tamara może to samo napisać o mnie, bo przecież skąd mogę wiedzieć, jakie wrażenie wywarłam na niej. Niemniej jednak takie były moje spostrzeżenia i to chciałam napisać. Kropka.
UsuńNie bronie Ci wyrażania opinii i nigdzie tego nie napisałam że zabraniam. Uważam że to po prostu jednak niestosowne. To Twój blog i robisz na nim co chcesz - ja się zawiodłam, to właśnie napisałam. W relacjach Tamary nie ma opisów jak ona Cię odebrała i to jest właśnie różnica - ona zachowała to dla siebie. Pozdrawiam
Usuń"Tamara może to samo napisać o mnie, bo przecież skąd mogę wiedzieć, jakie wrażenie wywarłam na niej."
UsuńJa myślę, że gdyby miała coś do Ciebie, to powiedziałaby Ci to prosto w oczy, a nie pisała notki, cytowała i dodawała linki, tak aby każdy dokładnie wiedział o kim mowa. Nie myślałaś o dodaniu kilku Jej prywatnych zdjęć, aby dopełnić całość?
Nie, nie myślałam. A powinnam?
UsuńWolnoć Tomku w swoim domku! Ja za niestosowność uważam wchodzenie na czyjegoś blogaska i dyktowanie właściwego zachowania gospodarzowi, phi...
Usuńależ jestem(wyro)śnięta :D
OdpowiedzUsuńNiestety nie mogłam być w Łodzi, ale dzięki Twojemu blogowi moge się poczuć jak bym tam byla. :D
OdpowiedzUsuńŚwietne posty :)
Fantastyczne stylizacje. Pozdrawiam :)
Bardzo dobry tekst ukazujący prawdę :-))) Brawo moja droga a co do zdjęć wygladasz oblednie pięknie zakochalem się w twoich stylizacjach :-) Pozdrawiam serdecznie Adrian Kamil Grajcar -Stylista i dziennikarz mody :))))
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twoje wpisy, a na relację z FW to już w ogóle oczekuje z niecierpliwością :) Uwielbiam Twoje podejście do świata
OdpowiedzUsuńNo dobra ludzie. Poszło solo stulecia :-D Gin był oczywiście lubuski, a nie lubelski. Ha ha. Sorry, ale widziałam to pierwszy raz w życiu na oczy :-D
OdpowiedzUsuńamen
OdpowiedzUsuńuwielbiam Cię za ten tekst :)
żdna z osób biorących udział w tej akcji nie odważyła się napisać tego co Ty. smutne to :/
chyba wszyscy co z tamarą mieli do czynienia wiedzą o co chodzi
OdpowiedzUsuńjest taka sztuczna jak te jej stroje
niestety raczej sie na swoim ,,wszystkim'' nie przejedzie
Jakub Pieczarkowski ma cudowną koszulę :-) A niektóre blogerki wyglądają całkiem inaczej (mam na myśli głównie posturę) na tych zdjęciach, niż na swoich blogach :-)
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie fajne zobaczyć dziewczyny na żywo, bo na zdjęciach zazwyczaj nie widać jakie są wysokie lub niskie :-)
UsuńCo do ,,Akcji...'' to muszę Ci się przyznać, że po niewczasie tzw. doceniam ją coraz bardziej. Jako że spóźniałyśmy się zawsze w wyniku EMERDŻENSI,a nie zachlania, czy innych nie-usprawiedliwiających okoliczności, też mnie te pretensje drażniły, bo tu nieszczęsna Domi uwięziona w toalecie (finalnie siedziała tam godziny trzy), a tu krzyczą na dzieci(huhu)...
OdpowiedzUsuńI moja droga, wyglądasz tu lepiej od Horodńskiej, doprawdy. Myślę, że to błąd, że nie piszesz w każdym poście, bo wychodzi Ci to sprawnie i gładko, a to w blogsferze około-szafo-polskiej rzadkie.
Co do Tamary...Dla mnie zawsze była miła i kochana, nie powiem, zarówno w tym roku jak i w ubiegłym, nic jej w kontaktach face-to-face zarzucić nie śmiem.
Niestety tak się składa, że trochę ludzi ze światka bloggerskiego, około-FW jak i organizatorów eventu znam i nawet zdarza mi się z nimi rozmawiać, więc swoje wnioski wyciągnęłam. Akcje w stylu dzwonienie do organizatorów, żeby kogoś posadzili w rzędzie pierwszym, a potem ojej jak to miło z ich strony, jest najzwyczajniej w świecie słabe i zakłamane (a słyszałam o tym Z TRZECH różnych źródeł).
Ot tak sobie pofolgowałam i przytoczyłam jedną z wielu anegdot. Mam nadzieję, że bez szkody dla nikogo. Zresztą Candice znasz, więc pewnie też co nieco słyszałaś.
I skoro wpis czytała Karolina, czytała go też Tamara, myślę, że mogłaby(ś- Tamaro) zabrać głos, a jeśli nie ma(sz) ochoty to chociaż pomyśleć czasem nad pewnymi zagraniami, bo ludzie jednak ze sobą rozmawiają i niektóre rzeczy zawsze wychodzą.
Myślę, że bardziej niż bycie wciąż uśmiechniętą i słodką dla wszystkich liczy się po prostu bycie fair.
Pozdrawiam wszystkich, urbi et orbi, NIEZGODA RUJNUJE!
Heleno, Ewo - jestem zmęczona tą dyskusją, uważam, że mi uwłacza ii szczerze powiedziawszy jest też niesprawiedliwa. ŻADNEJ z Was nie wyrządziłam krzywdy i nie rozumiem skąd ta nagonka na moją 'fałszywość' - co najmniej jakbym każdą z Was obsmarowała za plecami (czego nigdy nie zrobiłam), tak jak to Wy teraz robicie ze mną. Miałam nie zabierać głosu, bo po prostu uważam, za smutne to co tu się teraz dzieje, a już to, ze załatwiamy to za pośrednictwem 'komentarzy i postów' najbardziej.. Nie rozumiem też insynuacji, jakobym dzwoniła do organizatorów żeby sadzali mnie w pierwszym rzędzie - WTF? W pierwszym rzędzie (bądź na dostawianym krzesełku) siedziałam pod koniec kilka razy i tylko dzięki uprzejmośći (tak będę to podkreślać)osób sadzającyh, które robiły to TYLKO dlatego, że widziały że zależy mi na robieniu zdjęć. O żadnych telefonach do nikogo mi nic nie wiadomo - zresztą do kogo miałabym dzownić, do A. Luboń czy do M.Kaczorowskiego?... Bez komentarza. Niedługo pewnie się dowiem, że moja wysoko postawiona matka albo ojciec 'załatwia' mi wejśćiówki i pewnie kupuje 'fanów'.
UsuńNajbardziej przykre w tym wszystkim jest to, że tak łatwo jest coś napisać po FW, gorzej powiedzieć coś prosto w oczy. Gdybym ja miała do Was jakieś pretensje, zamiast uskuteczniać posty na blogu powiedziałabym Wam. Ewy zdanie o sobie znałam, bo choć nie miała odwagi mi powiedzieć tego osobiście, to niejednokrotnie dała mi podczas tego FW odczuć, że nie w smak jest jej to, że nie jestem tak zdegustowana całą Akcją Redakcją jak ona. A Ty Heleno też znasz moje zdanie - nie było słodko, praca była ciężka, ale ja uważam, ze wyniosłam z tego coś wartościowego i gdyby mi to nie odpowiadało po prostu bym zrezygnowała. Do Ciebie miałam z tego wszystkiego największe zaufanie i choć sama wiesz, że często się nie zgadzamy w różnych światopoglądowych kwestiach, to do tej pory, nie mogłabym powiedzieć o Tobie nic, co nie byłoby superlatywą. Uważam, że jesteś niesamowicie wartościową osobą, sądziłam tylko, że masz troche więcej życiowego doświadczenia, żeby nie wierzyć w takie farmazony jak telefony jakijeś b logereczki do 'organizatorów' FW. Co więcej podawać to za fakt.
To jest ostatnia i jedyna moja wypowiedź w tej sprawie, jest mi strasznie przykro, bo od osób dorosłych, do których miałam szacunek oczekiwałam tego samego w zamian. Jest jeszcze tylko ostatnia rzecz, którą chciałam wyjaśnić, a którą już tłumaczyłam (widać bezskutecznie) Ewie w PRYWATNEJ rozmowie. Moje pozytywne podejście do ludzi i to, że staram się nie ładować siebie i nie epatować otoczenia negatywną energią, wynika z tego, że ja pół życia musiałam z takim czymś własnie walczyć. Przez całą podstawówkę byłam obrażana przez swoich rówieśników, ludzi z mojej klasy (raz mnie praktycznie pobito po zajęciach) za to że mam INNY KOLOR SKÓRY. Słowo 'gówno' i 'asfalt' to były najdelikatniejsze z epitetów jakimi mnie obdarzano. Skończyło się to dopiero w gimnazjum. Więc wybaczcie mi jeśli po 15 latach walki z rasizmem i o to, że mogę sobie być taka jaka jestem kolorowa (w każdym znaczeniu tego słowa), szkoda mi czasu i energi na szarpanie się, knucie za plecami, hipokryzję i 'walki' na posty oraz na to kto kogo bardziej obrazi i ujawni 'jego prawdziwą nature. Czuję się zażenowana, że w ogóle muszę się tłumaczyć, z tego, że mi się coś podoba i że jestem zadowolona a i tak - jeszcze z tego, że lubię ludzi i jestem im wdzięczna za wsparcie... Może czasami w tym Waszym 'białym' świecie, gdzie jedyną rozrywką jest obsmarowanie koleżanki z bloga, warto pomysleć, że są na świecie jednak większe problemy i rozsterki, niż to że ktoś powiedział na głos 'że musi iść do toalety'. Mea Culpa.
Życzę Wam wszystkiego dobrego - szczerze, bez kąśliwośći i bez udawania. Mam nadzieję, że kiedyś do Was dojdzie, że niesprawdzone insynuacje i powierzchowne oceny, potrafią narobić więcej szkody niż warta jest ta tania ekscytacja i poszukiwanie sensacji tam gdzie jej nie ma.
Tamara
To ja też się wypowiem po raz ostatni, bo to wszystko idzie w złym kierunku. Powtórzę: napisałam to, bo mi to utkwiło w pamięci i uważam za kompletny brak szacunku dla drugiej osoby takie zachowanie podczas rozmowy. Nie powiedziałam tego Tamarze osobiście - czego w sumie teraz faktycznie trochę żałuję - bo odwróciła się na pięcie i pobiegła szukać wspomnianej już toalety. A przez resztę FW jej unikałam, bo mnie po prostu irytowała.
UsuńA wciąganie do dyskusji tematu rasizmu uważam już za totalnie nie na miejscu, bo myślę, że też mogłabym Ci opowiedzieć kilka przykrych historii z dzieciństwa, które nie kończyły się tylko epitetami i praktycznie prawie pobiciem. A pomimo tego słucham, co ludzie do mnie mówią i nie rzucam się do każdego z tonem pełnym pretensji, bo jeszcze nie zrobiłam sobie zdjęć na bloga.
Też Ci życzę powodzenia w dalszym życiu i karierze i mam nadzieję, że tak jak ja nauczyłam się czegoś tym postem, tak też Ty przeanalizujesz czasem skąd taki tekst w ogóle się pojawił. Życzę Ci tego z całego serca.
No i Tamara znów tylko o sobie...
UsuńPS. jedna szczera rada ode mnie: zacznij kochac innych, bo siebie pokochałas już za bardzo.
Lepiej pisać o sobie niż obsmarowywać kogoś na blogu.
Usuńno też mi się wydaje, że niepotrzebnie te teksty o rasizmie i "białym świecie" teraz to ja czuję się dotknięta, ponad to nie zauważyłam, żeby Tamara miała inny kolor skóry... czy jestem ślepa??
Usuńtamara jak zwykle nie ma za grosz ambicji, probuje brac ludzi na litosc tymi ckliwymi opowiastkami? najpierw historyjka o zaginionym ojcu na swoim blogu, teraz teksty o rasizmie. moze procz przebierania sie potrafi plasac do macareny albo ma inne ukryte "talenty"? w you can dance potrzebuja takich poszkodowanych przez los! dziewczyna wie co sie sprzedaje w polaczkowie.
UsuńDokładnie! Zgadzam się z powyższym!
UsuńNapisane szczerze i z polotem, widać, że masz lekkie pióro, więc nie wątpię, że poradziłaś sobie z Akcją Redakcją:) Choć przyznaję, że pisane w głośnym i zatłoczonym miejscu nie nalezy do najłatwiejszych. A tą torebkę to twoja mama ma świetną:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, przekażę mamie :-P
UsuńŚwietny tekst. Opisałaś wszystko bez owijania w bawełnę. Napisałaś co myślisz, co było dobre a co złe. Żadna z blogerek u których czytałam opinie z FW nie napisała tego tak jak Ty.
OdpowiedzUsuńSukienka, którą miałaś na sobie była niesamowita :)
hahaha, teraz dopiero widzę podobienstwo włosów do tej sukienki, hahaha :D
OdpowiedzUsuńTold ya :-D
Usuńhihi, a moja skromna osóbka siadała w pierwszym rzędzie bez konieczności dzwonienia do organizatorów i udawania przed wszystkimi, że jestem supahipablogocelebrytką i wszyscy mnie loffciają :*:*:* <3 <3 <3 <3 ! pokemoński światek, oj jak boli, oj jak boli.
OdpowiedzUsuńMiałam już 3 razy napisany obszerny komentarz, lecz w końcu stwierdzam, że szkoda moich cennych literek. Polski światek mody jest naprawdę maleńki. Dlatego właśnie mam nadzieję, że obłuda i zakłamanie zostaną wyparte przez takie megagwiazdorskie zagrania bardzo w stylu super pig czyli niechaj w końcu zatriumfuje hasło: "(ogonek i ryjek są moim orężem :D ) PRAWDĄ I ODWAGĄ ZŁO PRZEZWYCIĘŻĘ!" .
Gratulki dla Ewy za odwagę i szczerość.
hm.. jak patrzyłam na dziewczyny Akcji Redakcji, to wyglądały raczej ciagle na podekscytowane niz zdenerwowane, ale widze, ze sa tez ciemne strony tego wszystkiego.
OdpowiedzUsuńświetny tekst, zapraszam tez do mnie na relcja z FW
Rzadko można przeczytać szczere wypowiedzi na blogach :)
OdpowiedzUsuńCóż.. wychodzi na to, że byłyście wołami do pracy i skorzystałyście an tym FW z samego FW mniej niż przeciętny człowiek na wejściówce. Szkoda trochę, że tak naprawdę do szkolenie nie mogło odbywac się w czasie gdy nie było pokazów a generowanie poczucia, że w gazecie robi się wszystko na ostatnia chwile i pod presja czasu chyba ukazuje jakże zgrabną organizacje prace w tejże redakcji. Owszem napięcia czasowe się zdarzają, jako, że sama pracuje w gazecie z doskosku to tez wiem, że często przed drukiem jest spina ale zdecydowanie w całości pracy gazety nie jest to norma a standardowy wir tuż przed terminem który jest w każdej pracy bo wtedy najczęściej zawodzą ludzi po drodze (nie doslane zdjecia reklamowe, artykuly, notki, etc).
OdpowiedzUsuńCo do wrazen ludzkich. Nie bede sie wypowiadac. Generalnie swoje wyrazam tylko w gronie znajomych w realu przy drinku i kawie, okazywanie emocji uwazam ze jest spoko ale w wielu sytuacjach nauczylam sie byc ponad to i odreagowywac potem zeby nie zrazac do siebie i siebie do innych. Bardzo skuteczna metoda przy pracy z bardzo roznymi ludzmi :) Szczegolnie gdy zajmuje sie tym zawodowo i od tego w jakims stopniu zaleza dalsze zlecenia dla mnie. Dlatego o swoich frustracjach opowiadam potem, przy stole do kogos kogo znam, ufam i wiem, ze zjadlam beczke soli. Czasem takie zrzucanie z siebie od razu pewnych rzeczy moze bardzo zaszkodzic, a wyrazenie ich wieczorem nie zas o 14 naprawde az takiej roznicy nie robi szczegolnie, ze emocjach mozna powiedziec czasem wiecej niz by sie chcialo. Tak mysle :)
Ogolnie nie wiem w sumie jak to sie stalo, ze bedac w sobote i niedziele tylko raz wypaczylam Cie na sali pokazowej tuz przed rozpoczeciem pokazu i nie zamienilam z Tpba chociazby hej, jak sie masz..
W gruncie rzeczy, po głębszym zastanowieniu i godzinach spędzonych na rozmowie z moim Dawidem w drodze powrotnej uświadomiłam sobie, że ta cała akcja dała mi bardzo wiele, ale o tym w następnym poście :-). Napisałam nawet maila z podziękowaniami do Pani Ani, co po sobocie było chyba ostatnią rzeczą o jaką bym siebie podejrzewała :-D
UsuńCo do wyrażania uczuć jeszcze nigdy nie wyszło mi na złe spuszczanie z siebie ciśnienia. W pracy też jestem zachowawcza i wiadomo, że na takie furie pozwolić sobie nie można. Mam jedno życie i chcę je przeżyć w taki sposób, a nie w inny. Ludzie, którzy to akceptują zostają na mojej drodze, Ci, którzy nie - odchodzą i wszyscy są zadowoleni. Ja nie muszę wszystkich kochać, a ludzie mają pełne prawo do tego, żeby mnie lubić lub też nie.
Też strasznie ubolewam nad tym, że się nie poznałyśmy. Ja w ogóle Cię nie widziałam przez cały FW :-( A szkoda, bo Twoje komentarze zarówno tutaj, jak i na blogu uważam za bardzo mądre i wartościowe i chętnie zamieniłabym z Tobą kilka słówek na żywo. Mam nadzieję, że uda nam się spotkać kolejnym razem.
Pozdrawiam Cię serdecznie :-*
Dziewczyno! Uwielbiam Cię za ten tekst (swoją drogą musimy się wreszcie poznać)! Niestety taka jest prawda o pracy w redakcji, przekonałam się o tym osobiście :/ Schematy i pisanie rzeczywiście do klasy średniej (czasem mam wrażenie, że do idiotek...), ale na szczęście pozostaje jeszcze blog :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Bardzo fajnie piszesz, przyjemniej się Ciebie czyta, niżeli patrzy na Twoje stylizacje! Doskonały post, brawo! :) :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy mam się cieszyć czy płakać :-D
UsuńNo tym tekstem się i tak nie popisała- troche chaotyczny i mało rzeczowy
Usuńale afera jest- jest !
oj tamara, daruj sobie anonimowe komentarze.
UsuńFajna relacja, masz lekkie pióro. I super szpile z Nelly! Ale co do Tamary- wiesz co, wydaje mi się, że pewne rzeczy można zachować dla siebie. Co innego gdybyś powiedziała coś takiego Tamarze prosto w oczy- jeśli czujesz taką potrzebę, ale obsmarowywanie tyłka po powrocie do domu, kiedy miałaś szansę powiedzieć jej co myślisz jest po prosty nieeleganckie :)
OdpowiedzUsuńWidocznie szkoda czasu, zeby z Toba rozmawiac, albo nie ma o czym. Nie histeryzuj teraz.
OdpowiedzUsuń--
karo
Ha ha, taaa, najwidoczniej.
Usuńszkoda mi ciebie dziewczyno :(
Usuńserio,gadasz o blogereczkach a sama nia jestes
czemu sie nie przyczepisz bloggerki ktora ma 300 obserwtorow jak ty tylko takiej ktora moze ci przynies slawe ?? to mnie zastanawia
to zalosne - cala ta walka o bycie kims w tym swiecie blogowym ...
czesto tu zagladalam ale teraz raczej zrezygnuje tymbardziej ze tez jestem kolorowa a nie trawie ludzi twojego typu. Zazdrosci twojej nie widze granic ...
Milczenie jest zlotem i ty powinnas sie w nie ubrac!!
Taa, wszystko to uczyniłam, aby wypłynąć na fali krytyki i zdobyć nowych fanów. Jaaa, rozpracowałaś mnie. Nie wiem, co teraz pocznę.
UsuńCiebie mi szkoda, skoro naprawdę tak myślisz.
Też uważam,że przemawia przez Ciebie zazdrość, nie dorastasz Tamarze do pięt, nie masz nic do zaprezentowania swoim blogiem.. oczywiście oprócz obsmarowywania innych, lepszych blogerek :)
UsuńDziewczyny ... mówicie że Ewa jest taka słaba, że stylizacje złe... to ja sie Was dziewczyny pytam skąd ten bulwers jesli jest ona dla Was mało ważna, można rzec nijaka? Wydaje mi się że ma prawo do powiedzenia tego co myśli. Tamarę zabolał fakt, bo po raz pierwszy ktoś od kiedy jest pseudo blogerową gwiazdką powiedział jej coś niemiłego. Naprawde stajecie się hipokrytkami wylewając w komentarzach swój gniew, zaznaczając przy tym jak mało ważna jest osoba która ten gniew wywołała. Nie jest to hipokryzją? Amen.
OdpowiedzUsuńSłaby wpis. I słabe jest to Wasze blogowanie, jeśli dla mnie, postronnego obserwatora (dla Ciebie wstrętny i zazdrosny anonimowy) wygląda to tak, że blog służy Wam do wspinania się po drabince kariery w jakim to piękny i próżnym świecie mody...
OdpowiedzUsuńSłabe jest to, że jak raz w życiu napisze się coś co nie podoba się większości, to ludzie dorabiają do tego od razu jakąś dziwną ideologię z wspomnianej się po trupach do celu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHmm. Post ogólnie jest okej lekko się go czyta, ale zgadzam się z tymi którzy negatywnie podeszli do oceny Tamary. Sama jej osobiscie nie znam, ale nie zdobyłabym się na to żeby kogos publicznie obsmarowac ; ) Jesli macie ze soba jakis problem to powiedz to jej a nie wszystkim swoim czytelnikom. Takie tam dowartosciowanie sie kosztem innej osoby.
OdpowiedzUsuńNa Fashionitce był chyba post o takich właśnie uroczych podsumowaniach FW w stylu "ja z Asią Horodyńską", "ja na tle ściany", więc widać urozmaiciłaś to trochę w obsmarowywanie innych ludzi. Gratulację!
OdpowiedzUsuńKobieto Ewo!obserwuje od dawna Twoj blog.Bardzo duzo stracilas na byciu "soba"za wszelka cene.Kiedys tez taka bylam,narwana,co w sercu to na jezyku,pyskata ze hej.Przeszlo mi z wiekiem w dyplomacje i odpuszczanie .Dobra rada :duzo na tym tracisz,serio.Za niewyparzona gebe nikt Cie juz nie zaprosi,bo bedzie sie bal tego co za chwile za plecami na blogu wysmarujesz na jego/jej/tego temat,negatywnym swietle ofcourse.Zamiast bic swiatlem odbitym bedziesz bila innych swoja szczeroscia i strzelac po kolanach.Pytam sie tylko po co?przez twoj niewyparzony jezor i agresywne komenty odradzilam stanowczo zainwestowanie w Twoj blog i Twoje stylizacje.Co powiedzialam:ta dziewczyna jednym chamskim wpisem na Wasz temat zniszczy dobre imie firmy,tylko dlatego ze nie spodoba jej sie ze miast o 10.00 sesja zaczela sie 10.15,postawa roszczeniowa i agresywna.Krytykanctwo zamiast konstruktywnej krytyki za plecami .Monolog zamiast dialogu.Istny dzien swira.
OdpowiedzUsuńNo way!
Gębę to może masz Ty, bo ja mam twarz. To po pierwsze. Po drugie nie napisałam nic, co by się nie wydarzyło. A po trzecie jak widzisz nie mam na swoim blogu reklam i jakoś żyję. Może powinno Cię to zastanowić, że prowadzę tą stronę w innym celu.
Usuńczytając komentarze można by odnieść wrażenie, że napisałaś o Tamarze coś naprawdę strasznego, obraźliwego i jeszcze naszpikowanego wulgaryzmami :)
OdpowiedzUsuńA mnie ci ludzie na zdjęciach to w większości wydają sie przebrani a nie ubrani, żenujące.
OdpowiedzUsuńEwo widać ze masz ciety język i fajnie, ale czasami przemysł coś zanim napiszesz, czy powiesz. Lubię twojego bloga, aczkolwiek nie jesteś mocno awangardowa i pewnie to sie innym nie podoba, ze nie jesteś przebrana a jednak popularna
Totalna dziecinada, straciłam szacunek do kilku blogerek, które do tej pory naprawdę lubiłam. Wchodzę na bloga szafiarskiego by obejrzeć świetne stylizacje, przeczytać coś o najnowszych trendach, o ostatnich pokazach mody czy właśnie o Fashion Week'u, a nie po bezsensowną wyliczankę która z blogerek jest "łał", a która "beee"...
OdpowiedzUsuńAsia S.
A gdzie tu wyliczanka?!
UsuńZmień "bynajmniej" w powyższym poście na "przynajmniej".
OdpowiedzUsuńJedyne co mnie w tym całym powyższym opisie zdziwiło to to, że ktoś potrzebował warsztatów pod okiem niejakiej Anny, żeby zaobserwować schemat i totalną nijakość tekstów w magazynach dla kobiet, a już tekstów dotyczących tzw. mody w ogóle. Nie piszę tego złośliwie, naprawdę mnie to zdziwiło. Myślałam, że każda średnio rozgarnięta babka widzi w jakim stylu są pisane te notki w gazetach. Mnie ten styl drażni i dlatego w takich gazetach oglądam tylko obrazki, po prostu nie mogę ścierpieć tego, że ludzie w tych gazetach traktują czytelników jak przygłupów, którym trzeba równo i prosto wyłożyć, bo i innym oprzypadku nie zrozumieją.
OdpowiedzUsuń